czwartek, 19 kwietnia 2012

I. Fryzjer: Rozdział 3 "Przeciek"



„Współczesne media przypominają czasem narkomana – tak jak on, żeby istnieć, musi pobierać narkotyk, tak one, żeby utrzymać się na rynku, muszą wstrzykiwać w swoje żyły coraz więcej szoku, wstrząsu, horroru.”
- Ryszard Kapuściński.



Johnny wraz z Jessicą jechali na spotkanie z Davidem Cornerem, aby omówić sprawę poszukiwanego Fryzjera. Musieli się spieszyć, bo mogli w każdej chwili dostać wiadomość informującą o kolejnym morderstwie kobiety.
Mimo, iż starali się utrzymać wszystko w tajemnicy, to i tak im się nie udało. Johnny, gdy tylko wstał, poszedł do kiosku po „Głos Manhattanu”. Na pierwszej stronie można było przeczytać nagłówek: „Ucieczka Fryzjera”. Nie wiedział, jakim cudem media już się o tym dowiedziały. Musiał to wybadać, więc poprosił Toma, aby ten jak najszybciej sprowadził dziennikarza, który napisał artykuł.
- Jeszcze tego nam brakowało – usłyszał Jessicę, która przeglądała prasówkę. Kiedy zatrzymali się na czerwonym świetle, spojrzał na nią ukradkiem. Naprawdę wściekła się tą wiadomością.
- Poprosiłem Toma, aby przyprowadzili nam pijawkę, która to napisała – rzekł, a po zobaczeniu zielonego światła, zaczął powoli ruszać. – Musimy ustalić, skąd ma te informacje.
- Mam nadzieje, że będzie gadatliwy – odparła, kładąc gazetę obok biegów.
- Nie będzie miał wyjścia, gnojek jeden.
- Tylko żebyś podczas przesłuchania nie był za ostry, kolego – rzekła, grożąc mu palcem.
- A co? Mam mu dać buzi na przywitanie? – zirytował się.
- Och, Johnny, Johnny. – Pokręciła głową, po czym zaśmiała się. On także nie umiał powstrzymać śmiechu.
Gdy tylko zaparkował koło parku, wyszli z samochodu, kierując się do niewielkiego lasku. Johnny nie zapomniał wziąć gazety, aby pokazać Davidowi wiadomości z dnia.
Jak na jesienny poranek pogoda była zaskakująco piękna. Słońce świeciło bardzo mocno. Idąc ścieżką, zauważyli, jak małe dzieciaki bawią się z labradorem, który łapał w powietrzu dysk. Rodzice dzieci siedzieli na kocu i z uśmiechem patrzyli na radość swoich pociech. Johnny uśmiechnął się na ten widok. Gdyby tylko wiedzieli, co takiego dzieje się na manhattańskich ulicach. 
Po chwili zobaczyli koło ławki palącego mężczyznę, który na powitanie pomachał w ich kierunku. David Corner był w średnim wieku. Miał krótko ścięte, jasne włosy i lekki zarost na twarzy. Ubrany był w jasne dżinsy i białą koszulę. Gdy tylko przybliżyli się do niego, zgasił papierosa i przywitał się z nimi uściśnięciem dłoni.
- Jak sytuacja? – zapytał Johnny.
- Jesteśmy tuż za nim – odpowiedział David. – Zarządziliśmy cichą blokadę dróg. Wiemy, że szuka swojej byłej kobiety. Odwiedził miejsce, w którym była zameldowana, ale już tam nie mieszka. Trzeba ją znaleźć.
- Przecież on jest poszukiwany – odparła twardym tonem Jessica. – To może być dla niego niebezpieczne.
- Szuka jej, to jest pewne. Ale nie wiemy czemu.
- Dlaczego utajniliście akcję? – spytał go Johnny.
- Ten wypadek podczas przenoszenia go, to był czysty przypadek, niczyja wina. Ale jakby media się o tym dowiedziały, rozszarpałyby nas.
- Tak? To zobacz. Dzisiejsze wydanie. – Johnny podał mu gazetę. W tym samym czasie zadzwoniła komórka Jessici. Przeprosiła ich, oddalając się, po czym odebrała telefon.
- Skąd do cholery? – przeklął, patrząc na nagłówek prasówki, a to na Johnnyego.
- Jakiś przeciek. Już się tym zajmujemy.
- Słuchaj, Johnny, mogę to wziąć?
- Jasne.
- Muszę już lecieć. Jesteśmy w kontakcie. Dajcie znać, jak już będziecie coś mieli.
- No dobra, liczymy na to samo.
Po odejściu Davida, Johnny spojrzał na swoją partnerkę. Właśnie kończyła, informując rozmówcę o tym, że zaraz będą. Kiedy zakończyła rozmowę, spojrzał na nią pytająco.
- Mamy kolejną ofiarę – oznajmiła krótko.
- Cholera – rzekł zdenerwowany, po czym szybkim krokiem udali się z powrotem na parking.  

***

Johnny i Jessica wrócili na komisariat bardzo zdenerwowani. Znów zobaczyli martwe ciało młodej kobiety. Fryzjer dawał o sobie znać. Musieli znaleźć go jak najszybciej, aby nie narazić więcej kobiet. Tylko gdzie go szukać? Jaki podjąć krok?
Gdy tylko pojawili się w pomieszczeniu, wpadli prosto na Toma, który od razu, na przywitanie ogłosił nowości w sprawie.
- Johnny, dowiedzieliśmy się, że ten dziennikarz, który napisał o Fryzjerze, czerpał wiadomości od Roberta Bolwinga. Szef już się nim zajmuje.
- A dowiedzieliście się kim była druga ofiara? – zapytała Jessica.
- Tak. Diana się tym zajęła. To Kate Stewart. Jej matka czeka na was w biurze.
- Dzięki. Dobra robota, Tom.
- Zawsze do usług – zaśmiał się, po czym opuścił ich.
Gdy weszli do biura, zauważyli kobietę, która miała krótkie, blond włosy. Podchodząc bliżej, Johnny zobaczył jej zapłakane oczy. Miała na sobie czarne ubrania oraz niewielką czarną torebkę, która leżała na jej kolanach. Siedziała koło biurka Jessici, więc Johnny przybliżył swoje krzesełko.
Kiedy kobieta zorientowała się, że komisarze usiedli obok niej, przywitała się z nimi. Johnny nigdy nie lubił przekazywać złych wiadomości bliskim osobą. Zawsze od tego uciekał. Wiedział, że pierwszy etap został zrealizowany i kobieta dowiedziała się o śmierci córki. Jessica podjęła rozmowę z panią Stewart.
- Od kiedy pani córka nie pojawiała się w domu?
- Kate zaginęła przedwczoraj. Poszła do biblioteki. – Kobieta załkała. Z jej oczu popłynęły łzy. – Nie, to niemożliwe. Ona żyje. Nie zostawiłaby swojej córeczki. Błagam, oddajcie mi moje dziecko. Oddajcie mi ją – mówiła zrozpaczona.  
- Przykro nam – rzekł Johnny, po czym podał kobiecie chusteczkę.
- Musimy zadać pani jeszcze jedno pytanie – rzekła po chwili Jessica. – Wspomniała pani, że córka wybierała się do biblioteki.
- Tak – odparła zapłakana. – Ona dzwoniła stamtąd. Mówiła, że się trochę spóźni.
- A w jakiej bibliotece była?
- W centrum, na Lenox Street.
- Dziękujemy pani za informację – powiedział Johnny, po czym poprosił jednego z policjantów, aby odwiózł kobietę do domu.
- Wyszukuje swoje ofiary w bibliotekach? – zapytała go Jessica, gdy tylko zostali sami w biurze. – Jak było wtedy?
- No właśnie różnie – oznajmił jej. – Nie było żadnego charakterystycznego miejsca. Jedno, co łączyło te kobiety to, to, że były młode.
- Zmienia metodę? – zdziwiła się.
- Trudno powiedzieć – rzekł, po czym przysunął krzesło do swego biurka i usiadł na nim. – Może to zbieg okoliczności. Może nie wyszukiwał swoich ofiar w bibliotekach.
- Pojawił się ten dziennikarz, który napisał o ucieczce Fryzjera – usłyszeli głos Toma.
- Och, to dobrze – powiedział Johnny. – Wprowadź go tu. My sobie z nim już pogadamy.
Wkrótce Tom przyprowadził do nich mężczyznę w średnim wieku. Miał na sobie ciemne dżinsy i czerwoną bluzkę. Posiadał bujne, czarne włosy oraz okulary z czarną oprawką w kształcie kwadratu. Dziennikarz usiadł na krześle naprzeciw niego. Jessica podeszła do nich, stając obok swojego partnera.
- Skąd pan ma informację o Fryzjerze? – zapytał go, mimo tego, iż tak naprawdę wiedział, od kogo je czerpał. Chciał się dowiedzieć, czy ten cwaniaczek będzie współpracować.
- A co to? Cenzura? Chyba mogę pisać o czym chcę – stwierdził drwiąco.
- Dlaczego pan publikuje niesprawdzone przez siebie informację? – Ton głosu Johnnyego nieco się zwyższył.
- A kto powiedział, że nie sprawdzone? – uśmiech z jego twarzy nie znikał.
- Słuchaj kolego – odezwała się Jessica. – To, że policja utajniła tą informację, to dlatego, że był ważny powód. Ty piszesz te swoje artykuliki, a możesz przyczynić się do tego, że nie znajdziemy groźnego przestępcy.
- Policja to utajniła, bo zawaliła sprawę. Daliście uciec seryjnemu mordercy. Ludzie mają prawo o tym wiedzieć.
- Słuchaj pan – rzekł zdenerwowany Johnny. – Nie mamy czasu. Mów, co wiesz.
- Przykro mi – odparł drwiąco – ale nie potrafię wam pomóc. Spieszę się.
- Spieszysz się – powiedział teraz stanowczo. – To  już możesz wyluzować, bo jeśli nie zaczniesz mówić, to od jutra masz szlaban na wszelkie informacje od policji. Przecieki też. Osobiście się tym zajmę. Gwarantuje ci to.
- O moich kontaktach nie będę rozmawiał.
- Baldwing, z dochodzeniówki. Mówi ci to coś? Właśnie jest u naszego szefa na dywaniku. – Kiedy to powiedział, dziennikarz mimowolnie zbladł. – No, zaczniesz wreszcie gadać?
- Mam świadka – powiedział po chwili. – Mój znajomy go widział.
- Kogo? Fryzjera? – zapytał Johnny z nieco zaskoczoną miną.
- Tak. Jest pewny, że to był on.

~*~

Rozdział taki sobie. Trochę dużo dialogów, ale co to by były za przesłuchania bez rozmów ;)
Z dedykacją dla Pandora/Ginny. Dziękuję Ci ślicznie za zainteresowanie oraz za miłe słowa w komentarzach:*





9 komentarzy:

  1. Ooo... coś miękki ten dziennikarz skoro tak od razu zgodził się o wszystkim powiedzieć. Jako że to jego praca, miał prawo o tym napisać. I mimo, że mogło to wpłynąć na śledztwo, myślę, że nic nie mogliby mu zrobić. To jest jego obowiązek, żeby pisać prawdę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajna notatka:) Przepraszam, że dopiero dziś, ale wiesz....:(
    Pisz szybciutko!! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taa... Zwariowana30 sierpnia 2012 15:26

    Szablon jest śliczny! :D Tak, trzeba przyznać, że AnaRose ma talent :) A przechodząc do notki to jest taka tajemnicza (a tym bardziej końcówka), że chyba przez cały dzisiejszy dzień będę myśleć o tym, czy znajomy tego dziennikarza naprawdę widział Fryzjera i czy aby na pewno to był właśnie on. ARS, jeśli zaraz się nie dowiem czy to był on, to zwariuję! xd. Trafię do psychiatryka... A za tydzień mam ferie, które przeleżę na łóżku w pomieszczeniu bez klamek -,- ;p Ale warto by było, jeśli szybko pojawi się nowa notka :D
    Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na nową notkę ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękuję za dedykację! :* Podoba mi się, i nieraz czuję taki dreszczyk emocji, jak coś się dzieje, ale tutaj za wiele się nie działo. Przesłuchania zawsze wyobrażałam sobie tak: ktoś siedzi w ciemnym pokoju a druga osoba wrzeszczy po drugiej stornie biurka i świeci w nią lampką taką na biurko, żeby tamta osoba się przyznała :D Tutaj ten reporter, moim zdaniem, trochę za łatwo się złamał, ale mieli dobry argument przeciwko niemu. To jest chore, że tacy ludzie możliwe, że naprawdę gdzieś istnieją i aż strach o tym pomyśleć. Ostatnio jakiegoś pedofila złapali w Poznaniu, a w moim mieście niedaleko Poznania grasuje jakiś złodziej. Aż strach wyjść na ulice, wiec sie ciesze, że w samym mieście nie mieszkam. Czekam na następny rozdział, a ja może jutro dodam, bo internet na razie mam ograniczony. No i bardzo ładny szablon, podoba mi się i to bardzo. Czasem sobie myślę, że może Johnny coś czuje do Jessiki? :> Jeszcze raz dziękuję za dedykację ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Notka jak zawsze fajna i ciekawa ;)
    Widzę, że Fryzjer nie próżnuje...A co do tego dziennikarza to miałam ochotę mu przywalić. Nie cierpię takich ludzi, utrudniają poważną sprawę śledztwa tylko po to, by polepszyć swoje stanowisko w pracy...:)
    Końcówka mnie zaciekawiła. Czyżby to był ślad? Cóż, zobaczymy.
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy rozdział. Strasznie współczuję matce i dziecku zamordowanej kobiety. Fryzjer jest okrutnym mordercą. O, cytat Kapuścińskiego! Czytałam ostatnio jego książkę - Imperium. Była świetna ;D Fakt, że pisana jako raport, ale naprawdę godna uwagi.
    Pozdrawiam!
    Leszczyna [dowiesc-niewinnosci]

    OdpowiedzUsuń
  7. Przecieki w policji to jedna z najpaskudniejszych spraw. Można szybko wylecieć za jedno nieprzemyślane słowo. No ale tutaj bardzo ważna jest dyskrecja, która pozwala na sprawne działanie. Lub powoduje, że ludzie nie mają zaufania.

    Johnny jest bardzo uczuciowy - w każdą sprawę wkłada serce. To bardzo kłopotliwe - nieco utrudnia prawcę w policji. Ale miły jest z niego facet.

    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  8. Co za denerwujący dziennikarz. Czy oni zrobią wszystko za pogonią za tematem? Nie zdają sobie sprawę, że sieją panikę i utrudniają śledztwo? No chociaż lepiej, by ludzie zaczęli bardziej na siebie uważać. Szczególnie młode kobiety.
    Jestem ciekawa, ile jeszcze Fyzjer zabije kobiet. Mam nadzieję, że niewiele. Albo żadnej, o zgrozo. Nowy szablon oceniam jako ładny. Ma parę niedociągnięć, ale nie mi o tym mówić. Jestem bardzo ciekawa dalszego ciągu opowieści ;)
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  9. Po prostu... Fabulous! :D
    Nie masz pojęcia ile czasu ostatnio ślęczałam nad wyszukiwarką, aby trafić na dobry blog-kryminał... A tu tak szybko znalazłam go w linkach ;]
    Opowiadanie bardzo mi się podoba, wybacz tylko, że nie stać mnie na bardziej oryginalny komplement dla Twojej twórczości. W wolnej chwili przeczytam cały.
    Pozdrawiam serdecznie,
    G.

    OdpowiedzUsuń