czwartek, 19 kwietnia 2012

I. Fryzjer: Rozdział 4 "Fryzjer na muszce"




„Człowiek jest celem samym w sobie.”
- Immanuel Kant




            Dziennikarz Harry Holt zaprowadził Johnnyego i Jessicę do jego świadka. Jeśli wszystko to, co powiedział było prawdą, mieli szansę na złapanie Fryzjera.
Znajdowali się teraz na jednym z osiedli przy Sanox Road. Reporter poprowadził ich do jakiegoś mężczyzny w podeszłym wieku. Jego głowę pokrywały krótkie, siwe włosy, a twarz  kilkudniowy zarost. Ubrany był w jasną koszulę z małą kieszonką na lewej stronie piersi oraz czarne spodnie. Gdy tylko ich zobaczył, przywitał się najpierw ze swym kolegą.
- Państwo z policji – stwierdził, witając się teraz z nimi. – Witam.
- Mów, co wiesz? – zapytał go na wstępie Johnny. – Podobno widziałeś Fryzjera?
- Tyle czasu minęło. Nie pamiętam, czy to był on. Mówiłem to Harry’ emu.
- Proszę sobie przypomnieć – rzekła Jessica. – To bardzo ważne.
- Zdjęcie z gazety pamiętam. Zaczepił mnie jakiś facet podobny do niego. Pytał się
o jedną kobietę, która tu mieszka. Ale, czy to był on, to nie wiem. Głowy nie położę.
- Jessica – zwrócił się do niej Johnny, kiedy odeszli od świadka. – Dzwonię do chłopaków z Wydziału Poszukiwawczego. – Jego partnerka skinęła głową, więc wyjął telefon
z kieszeni.

***

Johnny i Jessica wraz z Davidem Cornerem obserwowali z samochodu budynek,
w którym zameldowana była partnerka Fryzjera. Z klatki wyszły dwie kobiety. Jedna z nich pchała wózek z dzieckiem. Ubrana była w czerwoną bluzkę i czarną spódnicę, a głowę zdobiły jej blond włosy, aktualnie spięte w kucyk. Jej towarzyszka mogła pochwalić się gęstymi, czarnymi włosami, sięgającymi ramion. Swoje ciało przyodziała w czarną sukienkę oraz białą katanę. Johnny doznał dziwnego wrażenia, że skądś ją zna.
- To jest jego uprzednia partnerka – usłyszał David za sobą, wskazując ową kobietę.
- Ciekawe, dlaczego tak mu zależy na spotkaniu z nią – zastanowił się Johnny.
- Nie mam pojęcia – odparł mu.
Ciągle je obserwowali. Rozmawiały, przyglądając się maluchowi, który grzecznie leżał w wózku. Wkrótce kobieta z dzieckiem opuściła obserwowaną przez nich sojuszniczkę Fryzjera, która po chwili zaczęła pogawędkę z inną.
Nagle za rogu wyszedł jakiś mężczyzna, wyglądający na niepełnosprawnego. Głowę pochylał w dół. Miał na sobie czarne spodnie, czerwoną dżokejkę oraz szarawą bluzę.
- To on? – zapytała Jessica.
- Panowie, pełna gotowość – rzekł David do krótkofalówki, ostrzegając innych, którzy także obserwowali sytuację. – Czy ktoś widzi twarz tego faceta?
- Chwila – usłyszeli głos. – Fałszywy alarm – odpowiedzieli po chwili.
Zauważyli, że ów mężczyzna zaczyna szperać w śmietniku. Czyli znowu nic. Już ponad trzy godziny siedzieli i obserwowali, a on się nie pojawił.
- Może się zorientował, że dostaliśmy cynk i już tutaj nie wróci – powiedział Johnny, spoglądając nadal na mężczyznę, szperającego w śmietniku.
- No dobra, zwijamy się. Nic tu po nas – westchnęła ze zrezygnowaniem Jessica. – Jakby coś, daj nam znać, David.
- Jasne. – Miał już wychodzić z samochodu, lecz powstrzymał się. – Zaraz.
Johnny natychmiast spojrzał na obserwowaną kobietę. Tuż obok niej stał facet, który szperał w śmietniku. Rozmawiali.
- Kto to jest? – usłyszeli głos z krótkofalówki.
- Nie wiemy, nie widać jego twarz – odezwał się ktoś inny.
- Co tam się dzieje do cholery?! – zapytał ich stanowczym tonem David, widząc, jak mężczyzna podaje jakiś liścik kobiecie.
- Rozmawiają – rzekli do nich. Po chwili znów się odezwali.  – No, to Fryzjer!
- Bierzemy go! – David wydał rozkaz.
Szybko wyszli z samochodu, kierując się w stronę zabójcy. Przestępca, gdy tylko ich zauważył, zaczął uciekać w stronę pobliskiego lasku. Ruszyli za nim w pościg. Jessica podeszła do kobiety, aby ta dała jej ową kartkę. Johnny minął przyjaciółkę i zaczął biec tuż za Davidem.
- Stój! – usłyszał donośny głos policjanta. – Gleba, słyszałeś!
Johnny myślał, że już go mają, ale zauważył, jak Fryzjer obezwładnia mężczyznę
i rzuca go na ziemie. Johnny stanął i wyjął swój pistolet.
- Zatrzymaj się! – krzyknął, po czym strzelił w niebo, sygnalizując, że następna kulka będzie w jego kierunku.
Fryzjer zatrzymał się, podnosząc do góry ręce na znak poddania się. Johnny i David,  wraz z trzema innymi policjantami, ostrożnie podeszli do niego.
- Łapy na kark! – zwrócił się do mordercy, który niechętnie spełnił jego rozkaz.
- Ubezpieczam cię – rzekł do niego David, wymierzając w przestępcę swoją broń.
- Rusz się tylko, a nóg w dupie nie będziesz mieć! – krzyknął do Fryzjera Johnny, chowając pistolet z powrotem do kabury*, po czym wyjął kajdanki. Wykręcając jego ręce do tyłu, skuł go. Gdy podniósł wzrok, zobaczył, że zbliża się do niego Jessica z liścikiem.
- Zobacz – powiedziała, kiedy Johnny przekazał David’ owi zbiega. – Nie mogę teraz rozmawiać – czytała. – Mogą mnie obserwować. Spotkajmy się przy moście. Co z naszym synem?
- No, to teraz sobie z nim pogadamy – rzekł zdyszany.

***

Będąc już na komisariacie, Johnny i Jessica czekali na odzew David’ a, który miał im zadzwonić z wiadomością, kiedy będą mogli go przesłuchać. Ich sprawa była naprawdę ważna, więc trwali w nadziei, że David szybo załatwi im widzenie ze skazańcem.
Kiedy rozległ się dźwięk telefonu, Johnny natychmiast podniósł słuchawkę.
- Brigh, słucham.
- Cześć, tu David – odezwał się. – Załatwiłem wam widzenie z Fryzjerem na jutro. Macie być w więzieniu o jedenastej.
- Dlaczego dopiero jutro? Nie możemy tego zrobić jeszcze dzisiaj? Przecież wiesz, że to poważna sprawa.
- Wiem, Johnny, ale naczelnik więziennictwa upiera się. Mówi, że teraz muszą wyjaśnić sprawę jego ucieczki, a potem pozwoli na przesłuchania.
- Dobra, powiedz naczelnikowi, że będziemy punktualnie.
- Jasne – odparł, po czym szybko się pożegnał, kończąc rozmowę.
Jessica popatrzyła na niego ze skrzywioną miną, unosząc lekko prawą brew. Wiedział, że była zniesmaczona tą wiadomością. Dla niej liczyła się każda chwila i nie lubiła, gdy sprawy stały w miejscu.
- Trochę nam to utrudniają, ale na poprawienie humoru zapraszam cię na strzelnice.
- No dobra, chodźmy – rzekła po chwili.
Wkrótce znaleźli się na strzelnicy, gdzie nie było nikogo poza nimi. Johnny podszedł do jednego z przydziałów. Założył gogle i nauszniki, aby zabezpieczyć się przed głośnymi hukami, po czym wyciągnął swoją broń. Po jego lewej stronie stała Jessica, także gotowa do strzelania. Nie pozostało im nic innego, jak tylko wymierzyć w tarczę.
Po niedługim czasie Johnny zobaczył, że trzy strzały padły prosto w dziesiątkę, a dwa w dziewiątkę. Podobnie trafiła Jessica. Mogli to więc uznać za remis.
- Ach, Colt M1911 – westchnęła, zdejmując nauszniki. – Najlepszy.
- Ja nie rozumiem, dlaczego wolisz go od Browninga HP – powiedział, także zdejmując słuchawki z uszu.
- Lepiej mi leży – oznajmiła.
- Jessica, od kiedy tak dobrze znasz się na broni? – zapytał po chwili zaciekawiony**.
- Odkąd zaczęłam pracę z tobą – powiedziała z uśmiechem, po czym dała mu znak, aby podał jej swojego Browninga HP.
Podszedł i wręczył jej pistolet. Ta popatrzyła na broń, po czym wymierzyła w tarczę.
- Ech – wydusił z siebie,  po czym założył jej i sobie z powrotem nauszniki. – Idealnie trzyma się dłoni – mówił o pistolecie. – Wydaje się, jakby był częścią ciebie – powiedział jej blisko zakrytego ucha.
- Brigh – rzekła stanowczo, odwracając się do niego. – Możesz się cofnąć?
- Skoro tak wolisz – odparł, po czym zrobił krok w tył.
Jessica wymierzyła ponownie w tarczę i zaczęła strzelać. Kiedy skończyła, zobaczyli, że strzały padły między ósemką, a dziewiątką.
- Jakoś mi nie odpowiada – powiedziała, bacznie spoglądając na broń, po czym oddała go Johnnyowi.
Nagle zadzwoniła komórka Jessici. Położyła nauszniki i gogle na stole, po czym odebrała telefon.
- Carter, słucham.
Johnny w tym czasie uzupełnił naboje do magazynku oraz odłożył nauszniki i gogle na swoje miejsce.
- Nie zgadniesz, co się stało – powiedziała zadowolona, kiedy zakończyła rozmowę.
- Co takiego? – zapytał, chowając swój pistolet do kabury.
- David powiedział, że możemy teraz przyjechać do więzienia i przesłuchać Fryzjera.
Uśmiechnęli się do siebie. To był znak, że ich sprawy idą pełną parą. 

~*~

*Ach, mój ojciec mnie uratował. Wiedział, jak nazywa się pas, w którym policjanci trzymają broń. Aż wstyd się przyznać, że się tego nie znało.
**Jessica woli walkę ręczną niż używać pistoletów.

Rozdział z dedykacją dla Beatrice. Dziękuję Ci, że jesteś:**

11 komentarzy:

  1. I rozdział dobry! Szybko się dał Fryzjer podejść. Ale to było logiczne, z racji, że to nie on zabił te dziewczyny dwie :))
    Ciekawe tylko kto go naśladował... hmm...

    Czepianki! :
    "który miał im zadzwonić z wiadomością". Chyba chciałaś napisać, który miał do nich zadzwonić z wiadomością . :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo iż Jonny jest czarujący i jest urodzony do tego zawodu... uwielbiam Jessicę ! Jest ciekawą postacią. Silna, bystra . :D To tka na początek. hehe. Do tego : Ten gość nie wiele im pomógł, mówił, ale " pewności nie miał " . Później już prawie mieli faceta, ale on nadal się nie pojawiał. Jednak ten, menel, który nie wiem, czy nim faktycznie był, ten co grzebał w śmieciach, okazał się bandziorem, jaka akcja ! ^^ Potem Johnny wkracza do akcji i bum ! Fryzjer w rękach policji :D Teraz czekać na przesłuchanie, które strasznie mnie interesuję ... Czego się dowiedzą ? Oj, ja chce już wiedzieć ! ; >> A do tego sprawa z tym liścikiem. " Jak nasze dziecko?" ... Ło, Fryzjer miał dziecko ... ; o Lub ma... na to samo wychodzi - facet jest ojcem ; o o dziwo !
    Dobra kończę i czekam na NN. ;*
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy mniej więcej dzieje się akcja tego opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
  4. Taa... Zwariowana30 sierpnia 2012 15:34

    W końcu dobrali się do Fryzjera! Ha! Nienawidzę gościa -.- Za to uwielbiam Johnny'ego (dobrze napisałam? nie jestem pewna ;p). Ciekawi mnie jak przebiegnie rozmowa z Fryzjerem ^^ Już nie mogę się jej doczekać :] Koleś jest sprytny, ale nie przechytrzy policji ^^
    Czekam na kolejną notkę i mam nadzieję, że nie każesz nam długo czekać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mmm... Rozpływam się, uwielbiam ten rozdział i uważam go za najlepszy dotychczas na tym blogu;*
    Czyżby pomiędzy Johnnem a jego partnerką coś zaiskrzyło? Tylko dlaczego ona udaje taką niedostępną, przecież to niemożliwe, aby była aż taka obojętna na zaloty chłopaka. Nikt nie chce być sam.
    W końcu Fryzjer trafił za kratki! Mam nadzieję, że uziemią go na amen. Tylko zastanawia mnie, dlaczego był tak okrutny wobec tych wszystkich kobiet, a zainteresował się swoim synem... Zobaczymy, co przyniosą kolejne rozdziały.
    Pozdrawiam cieplutko;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dla mnie był to najlepszy rozdział do tej pory. Ciekawy, zaskakujący i dobrze opisany.
    Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. I ciągle się zastanawiam czy między Jessicą, a Johny'm coś będzie...^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Notka oczywiście zaczepista:) Ej, wiesz co?? Powiedz temu Johnowi, że fajny jest xD Chyba się zakochałam!! Ale ja walnięta jestem . Czekam na nową notkę!! Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  8. No, to mają fryzjera! Ale podstępnie przebrał się za bezdomnego, nie ma co. A jego byłą partnerkę w życiu bym nie podejrzewała o kontakty z tym psychopatą. Czy morderca zabijający z zimną krwią może martwić się o swoje dziecko? Ludzie są naprawdę różni i w głowie mają własny system wartości. A może nie zależy mu na nim, ma wobec niego jakieś inne, niekoniecznie dobre, plany?
    No, ciekawe. Scena ze strzelnicą bardzo mi się podobała. Carter jest fajną dziewczyną, lubię policjantki i podziwiam je, bo są zawsze twardo stąpające po ziemi i pokazują, że kobieta może robić niemal wszystko co facet :P
    Pozdrawiam serdecznie,

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowiadanie naprawdę mnie zaciekawiło. Choć rzadko kiedy czytam opowiadania o innej tematyce niż HP, to jednak naprawdę mi się spodobało. masz dobry styl pisania i ciekawie skonstruowane dialogi (i dobre, a ja zawsze mam z dialogami spory problem, ech). [skrajnie-rozni]

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow, rozdział robi wrażenie. :) Wciąga i to jak!
    Po pierwsze - muszę powiedzieć, że kocham Jessicę! :D Uwielbiam takie silne kobiety. Dosłownie "silne" - fizycznie i z charakteru :) A, i wybrałaś dla niej super zdjęcie w zakładce "bohaterowie" ;)

    Łoo... Fryzjer wreszcie w rękach policji! I to w dodatku przerwałaś w takim momencie, że człowiek niczego nie może doczekać się bardziej, niż przesłuchania!
    Odliczam do następnego rozdziału i pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Och, dziękować, dziękować.

    Jak to dobrze, że go złapali. Zaczynał mnie już denerwować i niecierpliwiłam się normalnie. No ale czarnych charakterów z natury się nie lubi, no nie?

    Beatrice

    OdpowiedzUsuń