piątek, 31 sierpnia 2012

I Fryzjer: 12. Ben Davis




„Kiedy Bóg pragnie doprowadzić kogoś do szaleństwa, spełnia wszystkie jego pragnienia”
- Paulo Coelho


            Dzielnica, w której mieszkali rodzice podejrzanego, była naprawdę nieciekawa. Mężczyzna z tego ośrodka powiedział im całą prawdę. Na ulicach panowała cisza. Johnny domyślił się, że w tym miejscu dopiero w nocy zaczynało się prawdziwe życie.
            Jechali powoli aleją Bedford Street, szukając właściwego domu. Było to jednak trudne, bo z ledwością mogli odczytać numery, które znajdowały się na domach. Zatrzymali się na poboczu, aby zapytać o państwa Davis rowerzystę. Mężczyzna był mile zaskoczony, że pytają go o sąsiadów, ponieważ zwykle ludzie unikają tego domu. Podał im adres, jednocześnie ostrzegając ich, że niewiadomo czy zechcą z nimi rozmawiać.  
            Ruszyli dalej, jadąc za wskazówką mieszkańca tej dzielnicy. Gdy dotarli na właściwe miejsce, Johnny zaparkował samochód. Dom wyglądał na bardzo zaniedbany. Miał czarny dach oraz biały tynk, który po części ubrudzony był czarnym smarem. Okna także nie prezentowały się jak najlepiej.
            Zauważyli idącą w ich stronę kobietę z siatkami. Miała czarne, kręcone włosy, bluzkę w kwiaty i czarną spódnicę. Postanowili z nią porozmawiać na temat jej sąsiadów.
            - Dzień dobry – przywitali się, na co kobieta odpowiedziała tym samym. – Chcieliśmy zapytać o rodzinę Davis – zagaił Johnny.
            - Proszę pana, tylko niech pan patrzy – powiedziała, wskazując na dom. – Totalna patologia. Ciągłe picie, wdawanie się w bójki.
            - A zna może pani ich syna? Bena? – spytała Jessica.
            - A kto go nie zna. Jak był mały, to dobre dziecko było. Ale potem, jak podrósł, to potwór. On tu normalnie trzy psy zakatował. Normalnie zakatował. Tutaj ludzie się go bali. A jak przyjeżdżał, to wszyscy do domów się chowali.
            - A teraz? Widziała go pani? – zapytał komisarz.
            - Raz się pojawił, ale tylko na chwilę.
            - Nie wie pani, gdzie go można znaleźć?
            - Tego nikt nie wie, proszę pana.
            - No dobrze, dziękujemy  za informacje.
            Kobieta pożegnała się, po czym zaczęła iść dalej. Johnny i Jessica weszli na podwórko, omijając przy tym paskudne błoto, które było tuż nad wejściem. Jego partnerka o mały włos, co by w nie, nie wdepnęła, lecz on podał jej swoją dłoń, aby mogła bezpiecznie skoczyć na mały, drewniany taras. Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością, po czym zapukała do drzwi. Nikt nie odpowiedział. Johnny wiedział, że oni tam są, więc nacisnął na klamkę.
            - Wchodzimy – oznajmił Jessice i pierwszy wszedł do środka. Jego partnerka zamknęła drzwi, po czym wyjęli pistolety z kabury, ruszając powolnym krokiem. Usłyszeli, jak w jednym pomieszczeniu wydobywa się głos kobiety, która przekazywała wiadomości.
            Trafili w dobre miejsce, bo zauważyli śpiących, a raczej zataczających się domowników. Schowali swoją broń, a Jessica podeszła do telewizora i wyłączyła go. Pokój wyglądał niechlujnie i nieprzyjemnie pachniał, prawdopodobnie stęchlizną oraz dymem tytoniowym. Sterta różnych śmieci leżała porozrzucana po całym pomieszczeniu, a łóżko rozłożone. Na środku prezentował się stół i stojące na nim butelki po piwach oraz popielniczka z mnóstwem petów. Zauważył na twarzy Jessici niesmak, kiedy rozglądała się po pokoju. Miał wrażenie, że wzięłaby zaraz jakąś szmatę i zaczęła sprzątać.
            Mieszkańcy tego domu siedzieli na krzesłach oparci głowami o stół. Mężczyzna miał jasne, krótkie włosy oraz czarny dres z białą, wymiętą koszulą. Kobieta zaś posiadała długie, czarne włosy, które spięła w kucyk. Ubrana była w brązową bluzkę i czarną spódnice do kolan.
            - Wstajemy – powiedział Johnny, lekko szturchając mężczyznę.
            - Coś ty za jeden! – wykrzyknął, kiedy się ocknął. Wstał, aby wdać się w bójkę.
            - Spokój! – uciszył go Johnny, odpychając go z powrotem na krzesło. – Tylko bez żadnych numerów. Jesteśmy z policji – oznajmił mu, po czym pokazał mu odznakę.
            Mężczyzna uspokoił się. Jego żona zachowywała się cicho. Wzięła ze stołu papierosa i zapaliła go.
            - Państwo są rodzicami Bena Davisa? – spytała stanowczo Jessica.
            - A my – odparł nieco zdenerwowany. – A co? Nabroił znów?
            - Gdzie on jest? – spytał Johnny.
            - A czego wy chcecie? – odezwała się po raz pierwszy matka podejrzanego.
            - Szukamy go – oznajmił. – Mamy do niego sprawę.
            - A kto tam może wiedzieć, gdzie on jest – rzekła kobieta.
            - Kiedy był u państwa ostatni raz? – zapytała Jessica.
            - Ty, stary, pamiętasz? – zwróciła się do swego męża.
            - A ja wiem… a był – powiedział po chwili namysłu. – Przedwczoraj tu przylazł.
            - Tutaj był? – zdziwiła się kobieta.
            - Był. Ty wtedy spałaś, to nie wiesz.
            - A po co tu przylazł? – zdenerwowała się.
            - A nie gadałem z nim, bo mnie wkurwił! Do picia się brał, gnojek jeden. Wyzywał mnie – mówił oburzony.
            - Dobra, gdzie go możemy znaleźć? – zapytał ich Johnny.
            - A skąd my to mamy wiedzieć – powiedziała kobieta. – On tu dawno nie mieszka. Przeniósł się do centrum miasta. Chwalił się, że jakiś mu tam pomaga, że już nie jesteśmy jego rodziną.
            - Nie, to nie – odezwał się ojciec chłopaka. – My się prosić nie będziemy.
            - A ten, co mu pomaga. Kto to jest? – spytał Johnny.
            - Mówił, że jak ojciec dla niego – odezwał się mężczyzna. – No i dobrze.
            -A zostawił tu jakieś zeszyty?
            - A może jakiś stary zeszyt się znajdzie – powiedział po chwili mężczyzna.
            - To proszę przynieść – rzekł Johnny.

***

            Johnny miał przeczucie, że idą w dobrym kierunku, że to może być ten chłopak, który zabija  kobiety. Aby mieć całkowitą pewność, udał się następnego dnia z Jessicą do Instytutu Ekspertów Sądowych. Tam  przywitał ich syn Jima Grey’a, Michael. Mężczyzna, ubrany w czarny garnitur z białą koszulą, miał jasne blond włosy. Zobaczyli go trzymającego w rękach  zeszyt Bena Davisa oraz listy, które dostawał Fryzjer. Johnny od razu  spytał, czy czegoś się dowiedział.
            - To pismo tej samej osoby – oznajmił.
            - Na pewno? – spytała dla pewności Jessica.
            - Jestem tego pewien – potwierdził swoją teorię. – A poza tym  mogę wam powiedzieć, że pisane były w bardzo dużych emocjach.
            - A to już wynika z treści tych listów? – zapytał Johnny.
            - Tak, litery są większe niż w zeszycie. Pisał tu bardzo szybko i dynamicznie.
            - Będziemy musieli rozesłać jego portret pamięciowy do wszystkich patroli na ulicy – powiedział Johnny do Jessici. – Wszystko wskazuje na to, że to on jest sprawcą.
            Po chwili do pomieszczenia wszedł Jim Grey. Przywitał się z nimi i ze swoim synem. Johnny wiedział już, że coś dla nich ma.
            - Pamiętacie, jak wam mówiłem, że na ubraniach z jednej z ofiar, z tej serii sprzed lat, zdarliśmy naskórek niewiadomego pochodzenia.
            - Tak, wspominałeś o tym – odparł Johnny.
            - No właśnie. Porównałem to DNA z DNA na tych ofiarach. To tej samej osoby.
            - Cholera, to nie przypadek – rzekła nieco zdziwiona Jessica.
            - Możemy przyjąć taką hipotezę, że poszukiwany przez was zabójca, był wtedy razem z Fryzjerem, kiedy dokonywał morderstw.
            - A Fryzjer nigdy go nie wydał – dodał na sam koniec Johnny.

~*~

 No i jest notka. Mam to nadzieje, że przypadł Wam trochę do gustu. A do końca tej sprawy pozostały mi jeszcze dwa rozdziały, a potem to już kolejna sprawa:)
No i czas wakacyjny u niektórych się kończy. Niestety, tak bywa, że wolny czas zawsze pędzi. Ja to jeszcze mam miesiąc wolnego, lecz sielankowe nie będzie. Praktyki trzeba załatwić, a to posprzątać w domu(co już prosi się od mojego przyjazdu ze wsi) oraz do lekarza 24 muszę iść. Ach, jak ja nie lubię tej szarej rzeczywistości:(
Z dedykacją dla Cuddly:* Dziękuję Ci ślicznie, że zostałaś moją betą:*
Całuję, Dusia.



15 komentarzy:

  1. Fajny rozdział ^^.
    Niezła ta rodzinka, nie ma co ;). Johnny i Jessica musieli mieć naprawdę dużo cierpliwości, żeby z nimi gadać.
    Ale mam nadzieję, że wkrótce odnajdą właściwego sprawcę.
    Tylko 2 rozdziały do końca tej sprawy? No, ale jestem ciekawa, co szykujesz w następnej. Znowu coś na podstawie W11? Mi to nie przeszkadza, lubię ten serial, naprawdę ;). Az się cieszę, że wreszcie nowe odcinki będą.
    Ten rozdział wyszedł fajnie, długi nie był i trochę za dużo dialogów w stosunku do opisów (ech, ja to sobie zawsze lubię pomarudzić, a sama mam odwrotny problem; prawie same opisy i tylko miejscami jakiś dialog), ale ogólnie - lekko się czytało ^^.
    Fajnie, że już wróciłaś z urlopu, ale teraz pewnie dużo nadrabiania masz, oraz ogarniania własnych blogów ;P. Ja ostatnio piszę nowe notki głównie na niebieskie-marzenia, na które oczywiście cię zapraszam ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci:*
      Tak, już tylko dwa mi zostały:) Tak, następna sprawa też na podstawie W11. Jestem to ciekawa, czy skojarzysz ten odcinek;) A co do dialogów i opisów. To obiecuję Ci, że w następnej sprawie, będzie opisów o wiele więcej;)
      Tak, mam niezły bałagan u siebie, ale staram się wszystko ogarnąć. Musisz też mi dać trochę czasu, abym mogła przeczytać Niebieskie marzenia, bo masz trochę tych rozdziałów. No chyba, że masz jakieś streszczenie, to od następnej notki będę już świadoma co czytam. To tylko taka mała propozycja;)

      Całuję:*

      Usuń
  2. Świetny rozdział.
    Prosiłabym jednak, żebyś nie informowała mnie o nowych postach w komentarzach. Obserwuję Twojego bloga, więc wiem, kiedy pojawi się tu coś nowego.
    Pozdrawiam!
    http://my-logorrhea.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki:*
      Ok, nie ma sprawy;) Nie będę informować:)
      Całuję:*

      Usuń
  3. Hehe, tak sobie myślę, że to, że przeniosłaś akcjędo Ameryki ma swoje plusy - jak na przykład ta rodzinka. Nie w takich kategoriach myśli się o Ameryce, a przecież takie rodziny i okolice zdarzają się wszędzie, zależy gdzie pójdziesz i w jaki kąt zajrzysz. Bo - nie oszukujmy się - takie klimaty są raczej zamiatane pod dywan.
    A tego chłopaka z tej patologicznej rodzinki trochę mi szkoda. Nie dziwota, że wyrósł na co wyrósł, skoro rodzice się nim nie interesowali, otoczenie jest jakie jest , a teraz pewnie nawet nie ma nikogo żeby się wyżalić. Po prostu przykre.
    Trochę też smutne jest to, że policjanci tego nei zauważają. Dla nich to po prostu praca, element codzienności. Ale widzisz, chociazby jeden element więcej do dodania w opowiadaniu :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A miałam takie przeczucie, że tym razem Ci się spodoba:) No bo jednak tą sytuacje wymyśliłam sama, aby trochę odmienić sytuacje, co w serialu:)
      Trochę szkoda takich rodzin, lecz nie wolno obwiniać za to policjantów. Trzeba też ich zrozumieć, ponieważ spotykają się z ludzkim tragediami na co dzień. Zwariowaliby, gdyby przejmowali się za bardzo ich losami, muszą być całkowicie skupieni, bo odnaleźć sprawców tych tragedii. Mogę nawet wspomnieć, że Johnny bardzo rozumie takich ludzi. Wszystko opisane zostanie w drugiej sprawie:)
      Całuję:*

      Usuń
  4. Tylko 2 notki...? Choć z drugiej strony się cieszę, bo już nie mogę się doczekać rozwiązania zagadki no i nowej historii :) W sumie to myślę, że teraz są na dobrym tropie złapania Fryzjera. Z jednej strony trochę mu współczuję, bo jednak mieszkać w jakiejś melinie z rodzicami, którzy mają go w dupie, którzy ciągle chleją i nie zwracają na niego uwagi, to coś okropnego. Ale z drugiej strony nic nie usprawiedliwia jego zachowania. Na świecie jest mnóstwo ludzi, którzy niestety mieli takie życie, a jakaś część wyrosła na porządnych ludzi. ;)

    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki;*
      Ja w sumie też się cieszę, że mam jeszcze dwie notki, bo nie mogę się doczekać, jak będę dawać rozdziały związaną z drugą sprawą:)
      Rzeczywiście, żal jest tego chłopaka, że urodził się w takiej spelunie. To już od człowieka zależy, jak to wszystko zniesie.
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  5. szablon wysłałam na maila tak jak ostatnio. mam nadzieję, że Ci się spodoba. nie mam podglądu, więc jak wstawisz będziesz mieć niespodziankę. mam nadzieję, że miłą :D mi osobiście się bardzo podoba.
    PS: nie wiem czy wiesz, ale masz cały czas włączony kod z obrazka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wysłałam jeszcze raz. a tego linku nie mogę wyświetlić bo musiałabym być zalinkowana na Twoje konto. jak to nie pomoże to mam jeszcze jeden sposób.

      Usuń
    2. a! zapomniałam dodać, że jak już wstawisz szablon to wszelkie uniwersalne/gadżety wstaw w lewej kolumnie.

      Usuń
    3. w prawej, sorry, tak jak jest teraz. kierunki mi się pomyliły :P

      Usuń
  6. Uch, szablon cudowny. Jak go pierwszy raz zobaczyłam, to padłam. Elfaba jest mistrzynią normalnie.

    Kurczę, sprawa nabiera tempa. No fakt, nie można tego ciągnąć w nieskończoność, trzeba przejść do innych spraw. Wygląda na to, że w końcu złapią tego cwaniaczka. Grał im na nosie przez długi czas. Tak się zastanawiam, czy on nie za młody był, gdy Fryzjer pierwszy raz zabijał. Ile to la temu było? W sumie, to zależy od tego, ile ma teraz, w gruncie rzeczy.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem tutaj pierwszy raz, ale już bardzo mi się podoba. Zawsze w telewizji oglądałam W11 i Detektywów. Współczuje Jessice i Johnnemu, że musieli wejść do domu alkoholików, w którym nie było nic poza odorem i stęchlizną. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i mam nadzieję, że mnie o nim poinformujesz.
    Zapraszam do mnie :
    lonely-parade.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej to miała Jessica, bo ona to nie cierpi brudu, uwielbia porządek;) Dziękuję za zainteresowanie i oczywiście, jeśli chcesz, powiadomię o nowej notce:)
      Pozdrawiam:*

      Usuń