niedziela, 30 września 2012

I Fryzjer: 14. Kryjówka




„Zawsze przychodzi właściwy czas na działanie”
- Paulo Coelho




            Johnny nigdy by nie przypuszczał, że zgodzi się na warunek Fryzjera. Ale cóż miał innego zrobić. Zabójca umilkł. Nikt nie może go znaleźć. Cały teren Manhattanu jest pod ścisłą obserwacją, a Ben Davis przepadł jak kamień w wodę. Dlatego był bardzo wdzięczny Danielowi, że zgodził się spotkać z własnym ojcem, mimo iż mocno go nienawidzi. Zaraz po tym, jak dostał od chłopaka zielone światło, pojechał do zakładu karnego, aby  poinformować o tym skazańca oraz postawić mu także swoje warunki. Strażnik otworzył cele, lecz tym razem nie wchodził do środka. Fryzjer podszedł do krat, gdy tylko zauważył sylwetkę komisarza.
- I co? Zgodził się? – zapytał na wstępie.
- Tak – oznajmił. – Jutro się z nim zobaczysz, zaraz po tym, jak pokażesz nam kryjówkę. I jeszcze jedno. Ani on, ani ja, nie robimy tego dla ciebie.
- Nie denerwuj się – odpowiedział spokojnie skazaniec. – W porządku.
- Jutro wychodzisz i jedziemy prosto do kryjówki. Nie radzę ci nic kombinować. Nie będę dawał już strzałów ostrzegawczych, tylko prosto do ciebie, jasne?
- Nie strasz, nie strasz – powiedział, po czym kaszlną, udając się z powrotem na swoją pryczę. Wyjął z kieszeni inhalator, aby powstrzymać męczący kaszel.
Johnny dał znać strażnikowi, żeby już zamykał cele. Kiedy wyszedł z więzienia, wsiadł do samochodu, w którym czekała na niego Jessica. Zapytała go, jak Fryzjer przyjął wiadomość.
- Dość spokojnie – orzekł.
- Myślisz, że mu zależy na spotkaniu ze synem? – spytała.
- Sam nie wiem, wyglądał na bardzo przejętego. Podwieźć cię do domu? – zapytał ją po chwili.
- Tak, dzięki – rzekła z uśmiechem.

***

Jessica mieszkała niedaleko komisariatu przy ulicy Awers Street. Zaparkował koło jej klatki, po czym wyłączył silnik. Śledztwo im się prawie skończyło i zastanawiał się nad tym, czy aby nie przyszła pora, by wyjaśnić ich sprawę. To, co stało się między nimi. Ciągle o tej nocy myślał, lecz tak jak sobie obiecali, postanowili najpierw skupić się na swojej pracy, która bądź co bądź była najważniejsza. Siedzieli przez chwilę w milczeniu.
- Johnny, może wpadniesz do mnie na piwo? – odezwała się.
- Na pewno tego chcesz? – zapytał ją, chcąc mieć stuprocentową pewność.
- Tak, ale jeśli nie chcesz, nie zatrzymuję.
Po chwili jednak zdecydował, że z nią pójdzie. Może w końcu wyjaśnią sprawę między nimi. Wyjął kluczyli ze stacyjki, po czym wspólnie wysiedli z samochodu.  
Jej mieszkanie znajdowało się na drugim piętrze. Otworzyła drzwi i zaprosiła go do środka. Od razu znalazł się w gościnnym pokoju, który połączony był wraz z kuchnią. Miejsce było idealnie posprzątane. Na pierwszy rzut oka było już widać, że dbała o porządek. Na środku pokoju stał beżowy tapczan, fotel, stół  i niewielka komoda, na którym stała biała lampa. Naprzeciw były okna, zasłonięte białą firanką i beżowymi zasłonami po obu stronach. Po lewej miała kuchnie, udekorowanymi brązowymi meblami, a zaś po prawej były drzwi, które prowadziły do następnego pomieszczenia, i niewielki regał.
Gdy Jessica krzątała się po kuchni, Johnny zdjął kurtkę i położył ją na tapczan, na którym usiadł. Po chwili jego partnerka wróciła z dwoma piwami w ręku. Podarowała mu trunek i usiadła obok niego. Pili przez chwilę w milczeniu. Czarnowłosy zbytnio nie wiedział, od czego miał zacząć ich konwersację.
- Ładnie tu masz – odezwał się, rozglądając się po pomieszczeniu. Doskonale zdawał sobie sprawę, że palnął teraz wielką głupotę.
- Dzięki – rzekła. – Było już to wszystko zanim się tu przeprowadziłam.
- Podoba ci się tutaj? W Manhattanie? – spytał ją.  
- Tak, nie żałuję, że opuściłam Boston. To miasto naprawdę potrzebuje policjantów.
- Też prawda – zaśmiał się. – Jess, wiem, że może to zabrzmieć banalnie – powiedział po chwili, stawiając butelkę na stół, po czym spojrzał na nią. – Ale co jest między nami? Zachowujemy się, jakby nic się nie stało, lecz… stało się.
- Wiem, Johnny – odparła, także kładąc piwo na stół. – Boje się, że przez to zniszczy się nasza przyjaźń, gdyby… no wiesz…
- Gdyby nam nie wyszło – dokończył.
- Tak – rzekła cicho, nie spoglądając mu w oczy.
- Może mimo wszystko… warto spróbować – orzekł, a Jessica momentalnie na niego spojrzała. Była naprawdę zaskoczona tym, co powiedział. – Jeśli nie spróbujemy, możemy później tego żałować, że mogłoby nam się udać. Wiem, że tamta noc nie była dla ciebie przelotna, tak jak i dla mnie. Jeśli jednak się mylę, to mi powiedz. Wyjdę stąd i żadnej rozmowy nie było.
- Nie mylisz się – odparła od razu. – Czuję coś do ciebie, ale nie wiem, czy…
Nie dał jej skończyć. Pocałował ją delikatnie w wargi, kładąc swoją lewą dłoń na jej twarzy. Odwzajemniła go. Z całym zaparciem poddali się tej przyjemności. Błądził językiem jej podniebienie, słysząc ciche westchnięcia Jessici. Nie sądził, że ponownie to się stanie. Mógł znów posmakować jej ust. Jeszcze raz.
- Johnny, co my robimy? – odezwała się, lekko dysząc.
- Nie wiem, ale nie chcę tego przerwać, Jess.
- I ja nie chcę – odparła i pocałowała go.
Sprawy nabrały dużego tempa, kiedy Jessica rozpięła mu koszulę, a on zdjął jej bluzkę. Kobieta przerwała pocałunek, po czym pociągnęła go do drugiego pokoju, gdzie znajdowała się jej sypialnia. Johnny jednak nie zwracał uwagi na jego wystrój. Skupił się tylko na tym, aby dotarli do łóżka. Pozbywali się ubrań, opadając na miękkie posłanie.
Zdawał sobie z tego sprawę, że to co robili, wpłynie na ich dotychczasowe życie. Lecz co mógł zrobić, skoro coś do niej poczuł? Gdy dowiedział się, że i ona odwzajemnia uczucia, wiedział już, że miał zielone światło. Dlatego teraz poddali się oboje tej rozkoszy, czerpiąc przy tym niesamowitą przyjemność.

***

            Następnego dnia rano, zaraz po śniadaniu, Johnny i Jessica pojechali pod zakład kary, aby wreszcie zakończyć sprawę. Oboje mieli ogromną nadzieje, że jeszcze dzisiaj będą mogli sporządzić raport końcowy. Po drodze podjechali także po Daniela, który siedział teraz z nimi w samochodzie, czekając na sygnał.
Po chwili do ich krótkofalówki odezwał się jeden z policjantów. Dali Johnny ‘emu i Jessice znak, że zaraz wyjeżdżają ze skazańcem. Stalowa brama otworzyła się, po czym wyjechał z podjazdu radiowóz. Jessica dała znać policjantom, aby zaczęli jechać za samochodem, a następnie oni zrobili to samo.  Jechali jakieś dziesięć minut, wyjeżdżając z miasta. Skazaniec pokierował ich do jakiegoś pobliskiego lasu. Aby nie doszło jeszcze do spotkania Fryzjera z jego synem, postanowił, że zaparkuje trochę dalej, niż uczynił to radiowóz ze skazańcem.
- Poczekaj tutaj – powiedział do chłopaka. – Damy ci znać, kiedy masz wysiąść.
- Dobrze, proszę pana.
Johnny i Jessica, wraz z innymi policjantami, którzy byli uzbrojeni w kamizelki oraz broń, podeszli bliżej radiowozu. Dwóch strażników otworzyło furgonetkę i wyciągnęli z niego zakutego Fryzjera.
- Prowadź – powiedział mu, na co więzień lekko się uśmiechnął, unosząc lewy kącik ust. Johnny od razu zauważyły, że skazaniec czerpie przy tym wszystkim wielką przyjemność.
Musieli iść przez las bardzo powoli, ponieważ Fryzjer był zakuty łańcuchami na nogach i rękach. Omijali wiele krzaków i drzew, a po dłuższej chwili więzień wreszcie stanął na pustym polu, gdzie w około rosły chwasty oraz spróchniałe drzewa.
- Gdzie to jest? – zwrócił się do niego.
- Nie widzisz? Rozejrzyj się.
- Gdzie? – rzekł, rozglądając się, lecz niczego nie wiedział.
- Rozejrzyj się – powtórzył.
- Przestań pogrywać! Mów, gdzie to jest?! – warknął do niego.
- No tu, popatrz, otwórz oczy – powiedział spokojnie z drwiącym uśmieszkiem, kierując wzrok na krzaki, które rosły po lewej stronie pustego pola.
Johnny podszedł bliżej i odsłonił gałęzie. Zauważył za nimi niewielką jaskinie, która otoczona była liśćmi oraz mchem. Wyciągnął broń z kabury.
- Panowie, wchodzimy, to tutaj – odparł do uzbrojonych policjantów, którzy wyprzedzili go, kierując się do wejścia jaskini. Johnny i Jessica ruszyli tuż za nimi.
Po wejściu do środka zauważyli Bena Davisa, który golił głowę kolejnej ofierze. Nieprzytomna kobieta leżała na czerwonym kocu. Wokoło stały zapalone świeczki, które oświetlały ponure miejsce.
- Policja! Na ziemie! – wykrzyknęli policjanci chórem.
Zabójca spojrzał na nich z zaskoczeniem, a po chwili jeden z policjantów wyrwał mu szybko narzędzie z rąk, po czym przewrócił go.
- Gleba! Leż! – warknął do mordercy, który próbował jeszcze się uwolnić,  po czym zaczął skłuwać go kajdankami. W tym samym czasie Johnny i Jessica ominęli policjantów i podeszli do nieprzytomnej kobiety.   
- Ona żyje – odparła Jessica, gdy tylko sprawdziła jej puls.
- Dzwonie po karetkę – powiedział, po czym sięgnął po telefon, uprzednio chowając pistolet do kabury.  

***

Gdy zabójca został schwytany, Jessica poszła po Daniela. Johnny podszedł do radiowozu, w którym siedział Fryzjer zamknięty za kratkami. Oznajmił mu, że za chwilę zobaczy się z własnym synem.
- Zdejmiesz mi te bransoletki? – spytał, wyciągając zakute ręce.
- Nie ma mowy – odparł. – Jeszcze jedno. On nie chce spotkania sam na sam, żeby wszystko było jasne.
- Rozumiem – powiedział spokojnie.
- Tylko bez żadnych numerów – rzekł stanowczo, gdy tylko zauważył Daniela, idącego w ich stronę. Chłopak stanął twarzą w twarz z własnym ojcem.
- No i co? – odezwał się Daniel z politowaniem. – Twoje żądanie zostało spełnione. Cieszysz się, że mnie widzisz?
- Chciałem się tylko dowiedzieć, czy nic ci nie jest.
- No to widzisz – odparł drwiąco, po czym odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem skierował się  z powrotem w stronę samochodu komisarza.
- Dobra, zabieramy go z powrotem – zwrócił się do strażników Johnny. Zamknęli furgonetkę z Fryzjerem, a czarnowłosy zauważył na jego twarzy przygnębienie. Czyżby morderca w końcu poczuł, co to jest ból?

***

Po całej sprawie, Johnny i Jessica wrócili na komisariat, aby definitywnie zakończyć sprawę Fryzjera oraz  jego naśladowcy. Ben Davis został przeniesiony do tymczasowego aresztu, czekając na wyrok sądowy. Wiadome było, że zabójca dostanie dożywocie. Dowody były jednoznaczne.
Nie wiedział czemu, ale mimo iż ten Ben stał się bezwzględnym zabójcą, to i tak mu współczuł. Rodzina go zaniedbywała, musiał przebywać w internacie, którego nienawidził, a potem trafił na Fryzjera. Omamił chłopaka swoimi sztuczkami i przez to stał się agresywny, stał się zły. Może gdyby nie spotkał na swojej drodze tego człowieka, to kto wie, może byłby innym, lepszym człowiekiem, jakby ktoś mu pomógł, zainteresował się nim. Wszystko potoczyło się jednak po złej myśli i nie można już było tego cofnąć.  
- Johnny, sprawdzisz, czy wszystko mam dobrze? – wyrwała go z rozmyśleń Jessica, podając mu swój napisany protokół.
- Raport w godzinę? – zdziwił się, biorąc do ręki kartki. – Jak ty to robisz? – uśmiechnął się, na co blondynka odwzajemniła gest, wzruszając ramionami. – Jest dobrze – oznajmił po chwili, a następnie podszedł do jej biurka i wręczył jej z powrotem raport. – Jess, wiem, że zaczęliśmy trochę nie po kolei, ale może zjadłabyś ze mną kolację, co? Niedaleko jest fajna knajpka.
- Bardzo chętnie – przyjęła propozycję z uśmiechem.
Gdy tylko i Johnny zakończył pisać swój protokół, zanieśli dokumenty dotyczące śledztwa swojemu szefowi, który potem musiał jej zanieść do prokuratury, aby zajęli się usadzeniem skazańca. Pożegnali się ze swoją ekipą, po czym wyszli razem z komisariatu.


~*~

I nadszedł koniec tej sprawy. Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że w końcu to zrobiłam:) Co do związku Johnny 'ego i Jessici. Postanowiłam dać im szanse, a co z tego wyniknie, to sami zobaczymy w kolejnej sprawie:)

Rozdział z dedykacją dla Dexteera_hp.  Bo dzisiaj jest dzień chłopca:) Wszystkiego najlepszego:*

Całuję, Dusia.

9 komentarzy:

  1. O! I jestem pierwszy.
    Dziękuję za dedykację. Chyba jestem jedynym chłopakiem, który prowadzi, a raczej prowadził bloga z FF Potterowskimi.
    Ten rozdział wydawał się jakiś... lepszy (?) od innych. Może to dla tego, że był to koniec sprawy.
    Cieszę się że Johnny i Jessica postanowili ciągnąć to co kiedyś zaczęli.
    Mam nadzieję, że napiszesz że dwie, trzy notki o związku Johnny'ego i Jessici, a nie przeskoczysz od razu do kolejnej sprawy.
    Pozdrawiam i dziękuję za dedykację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo:)
      Dzięki za miłą opinię^^
      Ja też się cieszę, że mogłam dać szansę tej parze:) Choć muszę Ci powiedzieć, że nie będzie tak jak mówisz, nie będzie notek o ich związku przed śledztwem. To będzie trwało w trakcie tego śledztwa:)

      Pozdrawiam:*

      Usuń
  2. Trochę literówek się tu nawinęło, być może nie przeczytałaś rozdziału przed opublikowaniem czy coś :P Ale rozumiem, nie zawsze się chce.
    Podobało mi się jak zakończyłaś tę sprawę :) I nawet przemyślenia na temat mordercy się pojawiły, super. Trochę krótkie to spotkanie Fryzjera z synem, a tyle z tego można było teoretycznie wyciągnąć. W każdym razie - żal mi się zrobiło faceta. W sumie na własne życzenie rozwalił relacje z synem; widać, że tego teraz żałuje. Ale cóż, teraz to już jest za późno.
    W takim razie czekam na następną sprawę! :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, zaskoczę, bo czytałam:) Musiało mi coś umknąć^^

      Myślałam nad tym, aby przedłużyć rozmowę, nie tak jak w serialu, lecz doszłam do wniosku, że Daniel spotkał się z nim tylko dlatego, aby nie ginęły dalej kobiety. Nie chciał z nim rozmawiać, więc spotkanie musiał być krótkie. No i dlatego nic nie zmieniałam już i nie kombinowałam:)

      Dziękuję za opinię:*
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  3. Najpierw przeproszę, że tak długo tu mnie nie było. Oczywiście zawsze chętnie czytam o tych wszystkich kryminalnych zagadkach, ale ostatnio mam strasznie mało czasu. Nowa szkoła, oceny, etc . Jednak grzecznie nadrobiłam zaległości :)
    Ale teraz do rozdziału:
    Matko, matko, matko! Nie mogę uwierzyć, że ta sprawa się skończyła i to w taki sposób. W ogóle w moich przemyślaniach i chorych domysłach rozważałam wiele opcji, ale napewno nie brałam pod uwagę czegoś takiego! Z jednej strony cieszę się, że to koniec - bo to oznacza początek czego innego, a z innej bardzo fajnie, że Fryzjer spotkał się z synem, jednak sam spowodował to, do czego doszło w ich relacji.
    Wgl wiem, że się powtórzę, ale Fryzjer jest super postacią. Uwielbiam go jako szaleńca, ale wiem, że gdzieś głęboko w nim kryje się prawdziwy geniusz, co chyba nie raz udowodnił, prawda ? :D I właśnie z tej strony, że Fryzjer zniknie, się nie cieszę, ale mam nadzieję, że nowy charakter mu dorówna. :D
    Kontynuuj związek Jessici i Johnego <3 Tak, tak tak !
    Amen. Pozdrawiam, życzę weny i czekam na nowe opowiadanie, tzn. nową sprawę . hihi :3

    Melancholie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało:) Dziękuję, że znalazłaś dla mnie czas:)
      No tak bywa, że myślimy, że potoczy się to inaczej, a skończyło się inaczej:) Może i masz racje, co do Fryzjera, ale jednak to szaleniec i bezwzględny morderca. Już nic to nie zmieni. Ale możesz być spokojnie, w trzeciej sprawie znajdzie się podobny psychol, lecz geniuszem go nie nazwę:)

      Pozdrawiam:*

      Usuń
  4. W końcu i ja dotarłam :D A już chciałam sobie zostawić tę notkę na jutro, ale chyba bym sobie tego nie wybaczyła. Bardzo się cieszę, że jednak przeczytałam ją dzisiaj, bo jest to moim zdaniem, jedna z najlepszych na tym blogu :) Może dlatego, że to koniec sprawy, wszystko się wyjaśniło, sprawa dobiegła końca, wszystko skończyło się dobrze...?
    Ach, uwielbiam twoje opisy miejsc. *.* Wszystko tak dokładnie opisane, czytając te fragmenty, czuję się, jakbym tam była i wszystko widziała na własne oczy.
    Taaaaak! Okropnie, niesamowicie się cieszę, że dałaś szansę związkowi Jessici i Johnny'ego :D Może wyniknie z tego coś naprawdę fajnego, wartościowego. Oboje mają w końcu podobne zainteresowania, styl życia... Ech, co ja dużo będę mówić, pasują do siebie i już :)

    Już nie mogę się doczekać kolejnej sprawy ^^ Mam nadzieję, że pierwszy rozdział dodasz już niedługo :)

    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci ślicznie za miłą opinię:*

      Nawet nie spodziewałam się, że ktoś polubi moje opisy miejsc, bo ja to mam wrażenie, że mam z tym ogromny kłopot.

      Tak, dałam im szanse, to chyba ze względu na Ciebie, bo wiem, jak bardzo tego chciałaś. A ja wszystko biorę do serca i czasem mogę przez to zmienić koncepcję opowiadania^^. Ale zobaczymy, co z tego związku wyniknie;)

      Na początek pojawi się Prolog, a potem będą rozdziały;)

      Pozdrawiam:*

      Usuń
  5. Oto i jestem. Bea jak zwykle robi wejście smoka, czytając kilka rozdziałów na raz i komentując je hurtem ;p Ba, takie życie.

    No i skończyło się. Szkoda mi chłopaka, nic nie jest winien, że jego ojciec jest mordercą. Ale z drugiej strony, ja na przykład chciałabym porozmawiać i dowiedzieć się, dlaczego to robił. Nie wierzę, że niektórzy rodzą się źli, ale to, co jednych buduje, innych niszczy...

    Między Johnny'm i Jessicą w końcu coś zaszło. W sensie - w końcu zdobyli się na odwagę, żeby zrobić krok na przód. Myślę, że do tej pory praca przysłaniała im wszystko, ale powinni też pomyśleć o czymś więcej. Zakochanie to piękny stan. Miejmy nadzieję, że coś z tego wyjdzie.

    A tak na marginesie - ja to polubiłam Fryzjera. Nie wiem czemu, ale zawsze interesowiali mnie mordercy, zwłaszcza seryjni. Ta ich zawiła psychologia... Zawsze jestem ciekawa, dlaczego to robią - dla chorej satysfakcji, przyjemności, czy może dla wyładowania złych emocji?

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń