niedziela, 30 grudnia 2012

II. Spotkanie ze śmiercią: 5. Telefon





„Głupstwo jest wtedy najsroższe, kiedy ma na swoją obronę słuszne argumenty.”
- Tadeusz Kotarbiński



            24 października 2011 rok. Poniedziałek.
Po wzięciu z biura akt sprawy Marka Beringa, Johnny wszedł do pokoju przesłuchań. Zastał tam podejrzanego, który siedział smutny na krześle ze spuszczoną głową. Kiedy zamknął drzwi, Latynos spojrzał na niego obojętnym wzrokiem. Położył dokumenty na stole, zdjął dżinsową kurtkę, którą powiesił na krześle, i usiadł naprzeciwko Torresa. Otworzył kremową teczkę, wkładając do nich groźbę oraz zdjęcia, które stały się kolejnym dowodem w sprawie. Brigh milczał dość długo, porządkując sobie najpierw wszystkie papiery i, dopisując nowe zdania do raportu.  
- Nienawidziłeś swojego byłego szefa – odezwał się po chwili. – Groziłeś mu. Zrobiłeś mu zdjęcia z prostytutkami, a potem go szantażowałeś. – Pokazał mu raz jeszcze pogróżkę oraz fotografie, aby mógł na nie raz jeszcze spojrzeć i przemyśleć to wszystko. – Masz mi coś konkretnego do powiedzenia?
- Zasłużył sobie na to – zbulwersował się Torres. – Zostawił mnie bez środków do życia. Co to dalej będzie? Pabla czeka kilka operacji, więc chciałem tylko trochę pieniędzy.
- Tylko trochę? – zdziwił się, słysząc jego wypowiedź. – A te groźby to co? Krasnoludki napisały?
- Proszę pana, to nie oznacza, że go zabiłem. Chciałem tylko gościa nastraszyć.
Johnny zrobił pauzę, aby trochę go poobserwować. Zobaczyć, czy facet kłamie. Jednak zdał sobie sprawę, że to za mało, by się o tym przekonać. Zadał więc kolejne pytanie.
- Bergin zapłacił ci dwa tysiące dolarów. Tylko tyle chciałeś za swoje milczenie?
- Chciałem dwadzieścia tysięcy – odrzekł po krótkim czasie – ale mnie wyśmiał i powiedział, że może mi dać tylko dwa. Wysłałem więc te zdjęcia jego żonie, aby zobaczyła, jaki z niego święty.
- Kiedy je wysłałeś? – spytał.
- W czwartek rano.
Wkrótce usłyszał szefa, Micka Bollinsa, aby do niego przyszedł. Wiedział doskonale, że głos dochodzi z pomieszczenia, w którym są śledzone przesłuchania. Wziął akta i udał się do drugich drzwi na prawo. Wchodząc tam, zauważył nie tylko szefa, ale i także Jessicę, która opierała się o stolik. Jedyny przedmiot znajdujący się w tym miejscu, nie licząc w tym kamery, która na nim stała i nagrywała całe zajście z pokoju przesłuchań. Urządzenie nie świeciło się, więc domyślił się, że ktoś z tu obecnych wyłączył nagrywanie.
Przy oknie weneckim stał czarnoskóry mężczyzna o owalnej twarzy, na której były liczne zmarszczki, oraz czarnych jak smoła włosach. Ubrany był w czarny garnitur, gdzie marynarkę miał rozpiętą, i białą koszulę.
- Co o tym sądzisz? – zapytał go, kierując wzrok na Latynosa.
- Nie wiem – odparł. – Wygląda jakby mówił prawdę. Ale odpowie za wymuszenie i groźby, więc sobie jeszcze u nas posiedzi. 
- Słuchajcie, wcześniej nie miałem okazji wam o tym powiedzieć, ale chciałem pogratulować rozwiązania sprawy z Fryzjerem i jego uczniem. Dobra robota. – Uścisnął dłoń Johnny ‘ego oraz Jessici. – Mam nadzieje, że będziecie mieć ciągle same sukcesy. Johnny, nie sądziłem, że to kiedyś powiem, ale jesteś naprawdę dobrym policjantem, takim jak ojciec.
- Dziękuję, szefie – odezwał się. Pochwała od inspektora to rzadkość.
- No, i Jessica – spojrzał na nią. – Miałem nosa, aby ciebie tu przyjąć. Jesteś naprawdę dobra i tworzysz z Johnny ‘m niezły duet. Tak trzymać.
- Dziękuję, panie Bollins.
- A teraz do roboty – rozkazał. – Chcę widzieć raport na moim biurku po zakończeniu tej sprawy.
- Tak jest – odparli.
Pożegnał się, po czym wyszedł z pokoju. Johnny i Jessica popatrzyli na siebie z uśmiechem, przybijając sobie piątkę. Chciał ją zapytać, jak minęła rozmowa z bratem, lecz do pomieszczenia wszedł Tom. Przywitał się z nimi i od razu przeszedł do rzeczy, mówiąc im, że ma istotne informacje z laboratorium.
- Słuchajcie, ten naskórek spod paznokci denata pochodzi od kobiety.
- O cholera – zdziwił się czarnowłosy. – To sprawcą jest kobieta?
- Johnny, słyszałeś, jak Torres powiedział – odezwała się Jessica – że  wysłał żonie Beringa zdjęcia w czwartek rano. Musiała je dostać w piątek i wtedy dowiedziała się, że mąż ją zdradza z prostytutkami. Miała motyw.
- To ma sens – zgodził się z nią. – Lecz ja bardziej pomyślałem o tej prostytutce. Dowiedziałeś się czegoś? – zwrócił się do Toma.
- Było połączenie na pewien numer na kartę, o ósmej wieczorem. Nazwiska abonamentu nie znany. Mamy namierzyć, gdzie go używano? – zapytał się.
- A może wystarczy zadzwonić, co? – powiedział mu. Tom zaśmiał się, że na tak prosty pomysł nie wpadł, po czym podał im numer telefonu.


***

Johnny postanowił zagrać klienta tej prostytutki, aby wyciągnąć adres od  kobiety, bo wszystko wskazywało na to, że to ona mogła go widzieć jako ostatnia, a nawet być sprawczynią śmierci Beringa. Wybrał numer dziewczyny i dał na głośnomówiący. Jessica usiadła na swoim biurku, podpierając się rękoma o blat. 
- Słucham – odezwał się kobiecy głos po trzech sygnałach.
- Cześć, znalazłem twoje ogłoszenie w Internecie, chciałbym się z tobą spotkać – grał swoją rolę.
- Dobrze – wyczuł w jej głosie flirt – ale to będzie kosztowało. Sto dolarów za godzinę. Specjalne życzenia, drugie tyle. Interesuje cię to?
- Pewnie – potwierdził szybko. – Ale koniecznie dzisiaj musimy się spotkać.
- Coś ty taki napalony, w porządku. – Johnny ‘emu chciało się głośno śmiać, lecz powstrzymał się, jednak uśmiech nie znikał mu z twarzy. – A gdzie chciałbyś się zabawić? U ciebie czy u mnie?
- U ciebie – powiedział, aby wydobyć od niej adres zamieszkania.
- Drable Street 26/6 – odparła, tym samym zdradzając swoje miejsce pobytu. – Ale niestety będę tam dopiero o piątej wieczorem.
- Nic nie szkodzi – odrzekł. – Będę na pewno.
- W takim razie do zobaczenia… kotku – pożegnała się.
- Do zobaczenia – uśmiechnął się, po czym przerwał połączenie. Spojrzał z uśmiechem na Jessicę, która także miała uśmiech od ucha do ucha.
- No, gładko ci to poszło – zaśmiała się. – Ale mamy jeszcze troszkę czasu. Możemy porozmawiać z żoną ofiary – powiedziała, no co Johnny się zgodził. Zeskoczyła z biurka, i biorąc swoje kurtki, zaczęli wychodzić z pomieszczenia. – Kotku – odparła jeszcze z uśmiechem.


***


Kiedy jechali do domu denata, aby przesłuchać jego żonę, w samochodzie panowała cisza. Nie odzywali się do siebie, ciągle słysząc dźwięk silnika. Johnny skupiał się na drodze, a Jessica wpatrywała się w okno, nad czymś dumając. Kiedy czarnowłosy stanął na czerwonym świetle, spojrzał na nią. Przerwał więc tą niezręczną ciszę i zapytał się, nad czym tak rozmyślała. Jego partnerka odwróciła głowę, spoglądając na Johnny ‘ego z uśmiechem.
- Nad niczym konkretnym.
- O, zapomniałem się spytać – powiedział, a gdy tylko zauważył zielone światło, ruszył dalej. – Jak tam rozmowa z bratem?
- Dobrze – odparła. – Jego firma wysłała go tu na delegacje i chciał się gdzieś zatrzymać. W Nowym Jorku nikogo nie zna poza mną. Jutro ma jechać z powrotem do Bostonu.
- Nie zostaje na dłużej? – zdziwił się. – Przecież tak rzadko się widujecie?
- Powiedział mi, że nie może zostać, bo obiecał Sarze i Brighton ‘owi, że pójdą na mecz koszykówki. Wiesz, taka ich rodzinna tradycja.
- Pewnie ci smutno, co?
- Przyzwyczaiłam się, że z moją rodziną tylko mogę się kontaktować telefonicznie. Czemu tak wypytujesz o moją rodzinę? – spytała po chwili.
- Nic, po prostu tak pytam – oznajmił.  
Popatrzył na nią z uśmiechem, po czym zakończyli rozmowę, jadąc dalej w całkowitym milczeniu. Całą drogę zastanawiał się nad tym, dlaczego nie mówili o swoich rodzinach i na jakim etapie jest ich związek. Był seks, a dyskutowali głównie o sprawach zawodowych. Zdarzało się raz czy dwa, że pogawędzili o błahych rzeczach, gdzie czasem Johnny ‘emu wyrwało się i wspominał o ojcu czy matce. Zdał sobie tą sprawę, że praktycznie nic o niej nie wiedział. Ciągle sypiali ze sobą. Nie było momentu, że mogliby chociażby poleżeć i porozmawiać o ważniejszych sprawach niż tylko o pracy. Zastanawiał się, czy jest gotowy podwyższyć poprzeczkę ich związku, bo sam już nie wiedział, dokąd oni zmierzają. Bardzo lubił i szanował Jessicę, była dla niego kimś ważnym, dlatego musiał coś z tym zrobić. Porozmawiać z nią na ten temat.
Dojechali wreszcie na miejsce. Weszli na podwórko, i kiedy tylko znaleźli się koło domu,  nacisnął na dzwonek. Po chwili drzwi otworzyła im Annie Bergin, która ubrana była w czarną koszulę i spodnie na znak żałoby po mężu. Kobieta zaprowadziła ich do środka, prowadząc do salonu. Usiedli na fotelach, a ona poszła do kuchni po herbatę, mimo iż komisarze odmówili poczęstunku. Żona Marka Bergina jednak nalegała i opuściła salon.
Wkrótce wróciła z tacą na rękach. Podała im filiżanki i oznajmiła, żeby poczęstowali się szarlotką, którą przyniosła. Podziękowali za herbatę i upili łyk napoju. Johnny teraz dostrzegł, jak kobieta była cała roztrzęsiona, kiedy dodała do swojej herbaty łyżeczkę cukru. Widać było, że płakała, bo oczy miała całe opuchnięte. Johnny doszedł do wniosku, że bardzo mocno przejęła się śmiercią męża. Czy byłaby zdolna do zabójstwa swojego męża i udawać przed nimi tak zrozpaczoną żonę?
Przeszedł więc do rzeczy i spytał się jej, czy dostała pocztą kopertę ze zdjęciami męża. Kobieta była zaskoczona tą informacją, mówiąc im, że nie dostała żadnych zdjęć.
- Mężczyzna, który groził pani mężowi, również go szantażował. Zrobił mu kompromitujące zdjęcia. Zeznał, że wysłał je pani w zeszły czwartek – oznajmił kobiecie.
- Nie dostałam żadnych zdjęć – mówiła zaskoczona. – Jakie kompromitujące zdjęcia?
- Mąż panią zdradzał – powiedziała jej Jessica.
- Co pani powie? – Była naprawdę zaskoczona albo świetnie udawała.
- Spotykał się z prostytutkami – oznajmiła Jessica. – Pani  zobaczyła to na zdjęciach, tak?
- Przecież mówię, że nie dostałam żadnych zdjęć! – oburzyła się kobieta.
- W takim razie musi pani pojechać z nami – odparł Johnny. – Pobierzemy od pani materiał do badania na DNA.
- Nie! Mama nic nie zrobiła – usłyszeli głos jej córki. Weszła do salonu i usiadła na kanapie obok swojej mamy. Dziewczynka miała także na sobie ciemne rzeczy. Widać także było, że nastolatka płakała. – To ja otworzyłam ten list, mama nie dostała tych zdjęć.
- Isabelle, co ty mówisz? – zwróciła się do niej matka, głaszcząc ją po głowie.
- Przepraszam, mamo – rzekła rozpaczliwie, spuszczając głowę. – Ale on był zaadresowany do ciebie. Myślałam, że to ze szkoły, dlatego go otworzyłam.
- Powiedz mi, co tam było? – zapytała swoją córkę.
- Zdjęcia taty z jakimiś kobietami – oznajmiła. – I jak ja trzymałam te fotografie, to dziadek wszedł do kuchni i je zabrał. Powiedział, że się tym zajmie. Ja myślałam, że ci powiedział, to dlatego nic ci nie powiedziałam.
- Nic się nie stało – powiedziała do niej i przytuliła swoją pociechę.
- Dziadek je zabrał, tak? – zwrócił się do dziewczyny Johnny. – A mówił, co chciał zrobić?
- Zadzwonił do taty i powiedział, że musi się z nim spotkać, potem wyszedł z domu.
- Chyba nie myślisz, że dziadek mógł zabić tatę? – zwróciła się do nastolatki jej rodzicielka.
- Mówię, co widziałam – rzekła.
- Gdzie jest teraz pani ojciec? – spytał się kobiety Johnny.
- O tej porze zawsze spaceruje. Powinien być nad rzeką, tu niedaleko.


~*~

I tak oto minął rok, jak opublikowałam pierwszy Prolog na Onecie^^ Ale to dziwne uczucie mieć świadomość, że ten rok minął tak szybko. Zauważyłam, że przez ten rok liczba czytelników jest mniejsza, dlatego zastanawiam się, czy przypadkiem idzie mi coraz to gorzej. Ale dziękuję tym, którzy są ze mną od początku tego opowiadania i motywują mnie swoimi komentarzami; dziękuję Beatrice, Riki oraz Dexteerowi_hp, który czasem nie komentuje, ale wiem, że czyta:) Dziękuję także osobą, którzy później do mnie dołączyli; Legilimencji, Ginger Grant, Vivienne Crenshaw, Alutce; oraz tym anonimowym czytelnikom, którzy gdzieś tam są:)

Kochani:* Życzę Wam wszystkiego najlepszego na nowy nadchodzący rok 2013. Co rok składamy sobie życzenia, aby był lepszy od tamtego, więc nie pozostaje mi nic innego, jak właśnie takie życzonka Wam złożyć^^ Happy New Year:*

Całuję, Dusia.

16 komentarzy:

  1. Dusiu! Na wstępie chce zaznaczyć, że czytam Twojego bloga. Ostatnio nie komentowałam z powodu zaległości. Teraz już je nadrobiłam, więc postanowiłam coś napisać. Sprawa wygląda bardzo ciekawie. Jestem ciekawa, jak to się skończy? Lubię wyraziste sprawy kryminale. No i życie prywatne komisarzy... Jednym słowem: rewelacyjnie piszesz. A na koniec pogodnego i udanego Sylwestra życzę,a także pomyślności w Nowym 2013 roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      Cieszę się, że blog przypadł Ci do gustu:) Miło się robi na sercu i motywuje;)

      Do siego:*
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  2. Myślę, że zabójcą jest ta prostytutka. ^^ Jakoś tak mam takie przeczucia :) Może to dlatego, że teraz, przy tej notce, dokładnie przypomniało mi się, co pisałaś w prologu... Tam była jakaś kobieta, która zapraszała do domu jakiegoś pijanego faceta... Tak sobie pomyślałam, że to mogła być ta prostytutka ^^ Oczywiście mogę się mylić, więc niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :)
    Cieszę się, że w prawie każdą notkę starasz się wtrącać sytuacje rodzinne Johnny'ego i Jessici :) Dzięki temu czyta się ciekawiej i można skupić się także na policjantach, a nie tylko na opisywanej sprawie :)
    Ja także życzę Ci szczęśliwego nowego roku, aby pomysły na opowiadania Cię nie opuszczały, mnóstwo weny i spełnienia marzeń! ;*
    Ściskam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię:*
      Fajnie, że kojarzysz fakty z Prologu:) A droga dedukcji jest słuszna, ale czy to jest ona... milczę jak grób^^
      I ciesze się, ze sprawy prywatne ci się podobają. Myślę, że to jest potrzebne, aby nie było ciągle o tej pracy:)
      Dziękuję za życzonka:*
      Do siego:)
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  3. Przeczytałam ^^.
    Widzę, że ta część powoli zbliża się do końca? Zdaje mi się, że kiedyś wspomniałaś, że część druga będzie krótsza niż pierwsza. Ale może się mylę. W każdym razie, po końcówce rozdziału jakieś takie wrażenie odniosłam, że ta sprawa potoczyła się szybciej.
    Jest dużo dialogów, ale już się przyzwyczaiłam do twojego stylu, więc nawet mnie to tak nie razi ^^. Do tematyki opowiadania pasuje, żeby było więcej dialogów, wszak ta historia nie jest nastawiona na rozmyślanie i filozofowanie, a na rozwiązywanie spraw ;P. Aczkolwiek nie zawadziłoby ciut więcej emocji ^^.
    Coraz więcej podejrzanych się pojawia. Myślę, że to nie ten facet, którego zgarnęli, ale intrygująca jest sprawa kobiet, z którymi spotykał się mężczyzna, oraz jego rodzina. Żal żony wydaje się być całkiem przekonujący, ale przecież mogła udawać. Ale skoro nie widziała zdjęć, bo przechwyciła je córka... No i co wspólnego ma z tym dziadek córki? Tym bardziej, że ponoć naskórek należał do kobiety. Kurczę, ciekawa jestem, kto w końcu to zrobił ^^.
    Co do relacji Johnnyego i Jessiki, jestem zdania, że faktycznie powinni oni częściej ze sobą rozmawiać, a nie tylko spać ze sobą. Nie powinni też ograniczać się wyłącznie do spraw zawodowych, a dowiedzieć się czegoś o sobie. Bo wychodzi na to, że praktycznie się nie znają, mimo, że ich relacje są już daleko posunięte.
    Ogólnie, rozdział mi się podobał i wcale nie uważam, że idzie ci coraz gorzej. Jestem zdania, że robisz postępy i choć czasem coś skrytykuję lub wytknę, to wcale nie znaczy, że jest źle. Czytelników pewnie też masz, tylko nie każdy się odzywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za miłą opinię:**
      Tak, jeszcze dwie notki w styczniu i koniec sprawy, potem już zacznie się trzecia sprawa, będzie ona miała 11 rozdziałów, no i Epilog. I powiem, że już zbliżam się do końca jego napisania:)
      No powiem, staram się jak mogę, aby w tym opowiadaniu były opisy, lecz bez dialogów nie mogę niestety ruszyć. A myślę, że ten rozdział ma dużo opisów jak na ostatnią notkę^^
      No tak, Latynos odpada, bo to jednak kobieta przyczyniła się do zabójstwa. Ale która to będzie, oczywiście milczę jak grób^^
      Relacje Jessici i Johnny 'ego są pomieszane, dlatego powinni przemyśleć swoje położenie w tej sytuacji. Wyjdzie im to na dobre.
      I cieszę się, że jesteś zdania, że nie idzie mi gorzej., bo tego się obawiałam. A czytanie opinii bardzo pomaga w tworzeniu:)

      Całuję:*

      Usuń
  4. W jednym rozdziale pojawiło się tylu nowych podejrzanych, że naprawdę zaczyna się robić ciekawie. Nie mam pojęcia, kto mógłby być zabójcą, bo tak naprawdę chyba każda z przedstawionych w opowiadaniu postaci miała motyw, by to zrobić. Ciekawe czy to teść zmarłego okaże się zabójcą, czy może będzie to prostytutka. A może jednak córka albo żona...?
    No cóż, żeby się tego dowiedzieć, muszę po prostu wyczekiwać kolejnego rozdziału.
    Jeśli chodzi o zmniejszenie się liczby czytelników, nie wiem, ilu ich było przedtem, bo Twój blog obserwuje od niedawna, ale w każdym razie nie powinnaś przejmować się ilością osób. Jak to mówią: "liczy się ilość a nie jakość". Lepiej mieć kilku czytelników, którzy czytają Twoje opowiadania, bo im się rzeczywiście podobają, a nie czytają trochę na siłę albo w ogóle nie czytają i zostawiają komentarze w stylu "świetny rozdział, czekam na kolejny". To takie pisanie, byle skomentować, żeby ktoś w ramach wdzięczności również skomentował ich blogi. No a poza tym wydaje mi się, że teraz już mniej osób interesuje się czytaniem blogów, niż było to kilka lat temu.
    Aha, no i znalazłam dwa błędy w tym rozdziale, więc stwierdziłam, że może o nich wspomnę, żebyś mogła je poprawić:
    "Jadąc do domu denata, aby przesłuchać jego żonę, w samochodzie panowała cisza."
    Powinno być "kiedy jechali do domu denat, aby przesłuchać jego żonę, w samochodzie panowała cisza". Albo jakoś podobnie, w każdym razie, zdanie jest trochę nielogiczne.
    I jeszcze:
    "Bardzo lubił i szanował Jessicę, jest dla niego kimś ważnym, dlatego..." Trochę tutaj się pomieszały czasy, można się pogubić. Z reguły pisze się takie zdania albo całe w czasie teraźniejszym, albo całe w czasie przeszłym.

    Pozdrawiam i życzę udanego Sylwestra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:*
      Jest wiele podejrzanych, fakt, ale kto to zrobił, to pewnie nie zdziwi cię, jeśli powiem, że przemilczę tą sprawę. Ale córkę możesz odpuścić, ma 16 lat, nie sądzę, żeby była do tego zdolna^^
      Ależ bardzo szanuję tych kilku czytelników, którzy są ze mną. Gdyby nie Oni, opowiadanie stałoby cały czas w miejscu, a tak... już prawie zmierzam do zakończenia opowiadania na Wordzie^^ Tylko się po prostu zastanawiałam, czy Ci, którzy kiedyś komentowali, zniechęcili się moim blogiem, że wypadam coraz to gorzej... tego się obawiam.
      Dziękuję za wyparzenie błędów, już są poprawione:**

      Całuję i pozdrawiam:**

      Usuń
  5. Nie przejmuj się kochana, czytelnicy przychodzą i odchodzą, jedni zapominają, inni gubią się, gdy przenosimy się na inny portal. Taka kolej rzeczy.

    No i już myśleli, że złapali mordercę, a tu sprawa się zasupłała. Teściu zabił zięcia? Czy to zwykle nie bywa odwrotnie? xD No ale tak na serio - ja rozumiem, że mógł się wkurzyć i to porządnie ale zabić? Ja bym bardziej na prostytutkę stawiała, ale pojęcia nie mam, jaki mogłaby mieć motyw.

    A Johnny i Jessica powinni w końcu poważnie porozmawiać, co dalej z ich związkiem. Seks seksem, ale trzeba to jakoś uregulować. Nie mówię zaraz o małżeństwie. Wystarczy wyznaczyć granice.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, już się pogodziłam, fajnie, że jest paru czytelników (w tym wliczam Ciebie), że zainteresowali się moim opowiadaniem:)

      Następny rozdział już trochę rozjaśni, kto to mógł zrobić, ale pewnie dziadek nim nie jest - to mężczyzna, a jak wiadomo sprawcą była kobieta.

      Tak, masz rację, muszą sobie to wszystko wyjaśnić. I zrobią to, a kiedy, po zakończeniu sprawy;)

      Dziękuję za komentarz:*
      Pozdrawiam:*

      Usuń
    2. A faktycznie! Taka ostatnio jestem zakręcona, że mi całkiem to uciekło xD No ale zawsze dziadek może być kobietą, ale nikt o tym nie wie, bo w młodości przeszedł operację zmiany płci xD Eeee... To było w ogóle możliwe w tamtych czasach? o.O

      Dobra, nie słuchaj mnie. Albo raczej nie czytaj. Jest późno i mi odbija. Za mało cukru we krwi ;p

      Usuń
    3. Hehe:) Rozbawia mnie Twoje podejście do sprawy:D Ale myślę, że w Stanach Zjednoczonych wszystko jest możliwe^^

      Usuń
  6. Noo... Nie jestem wprawdzie do końca przekonana o tym dziadku, żeby był sprawcą, ale alibi ma dość solidne i wiele rzeczy pasuje. Tylko czy to naprawdę on...? Z jednej strony to jest zapewne człowiek w podeszłym wieku przeciwko mężczyźnie w kwiecie wieku, więc różnica sił trochę jest.
    Parę małych błędów:
    na której były liczne zmarszczki, oraz czarnych jak smoła włosach - bez przecinka przed "oraz"
    mieć ciągle same sukcesy - sukcesy się osiąga, to nie jest coś, co można posiadać.
    ubrana była w czarną koszulę i spodnie na znak żałoby po mężu - trochę to brzmi tak jakby nosiło się koszulę i spodnie gdy jesteśmy w żałobie, ale chodziło przecież o kolor czarny :P

    Nie ma za co, miło jest poczytać od czasu do czasu jakiś kryminał :D Również najlepszego w nowym roku życzę :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, okoliczności tego są dziwne, więc już wiadomo, ze to nie on to zrobił - można by i dać przykład wyników DNA, to kobieta przyczyniła się do zabójstwa.

      Dziękuję za miłą opinię, a błędy poprawię później, dziękuje :*

      Pozdrawiam:*

      Usuń
  7. Ostatnio spotykam coraz więcej kryminałów, więc postanowiłam być bardziej na czasie i wziąć się za jeden. ;) Może nie jestem razem z Tobą zbyt długo, ale postaram się wytrwać do 2014 i dłużej - chyba, że wymyślą kolejny koniec swiata.
    Co się tyczy opowiadania - świetny szablon. ;) Od razu wprowadza w tajemniczy i nieco ponury klimat. Kolejną rzeczą, która mi się podoba, to to, iż mimo większego skupiania się na śledztwie, uchwycasz w tym także kawałek ich prywatnego życia.
    A tak powracając do głównego wątku, to ja podejrzewam córkę zamordowanego. Może specjalnie zgania na ojca?
    Dodaję do obserwowanych, niedługo dodam do linek i czekam na nowy. ;)

    zarzewie-ognia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zainteresowanie:* Jest mi miło:) Ale do 2014 nie będzie, opowiadanie skończy się jeszcze w tym roku:)
      Szablon jest rzeczywiście świetny i wprowadza w nastrój kryminalny^^ Shy jakby całkowicie czytała w moich myślach:)
      Chyba masz na myśli żonę, a nie córkę;) ale zgonić nie może, bo i tak wiadomo przecież, że to kobieta jest zabójcą;)

      Pozdrawiam serdecznie:*

      Usuń