„Głupstwo jest wtedy najsroższe, kiedy ma na swoją obronę słuszne argumenty.”
- Tadeusz Kotarbiński
24
października 2011 rok. Poniedziałek.
Po
wzięciu z biura akt sprawy Marka Beringa, Johnny wszedł do pokoju przesłuchań. Zastał
tam podejrzanego, który siedział smutny na krześle ze spuszczoną głową. Kiedy
zamknął drzwi, Latynos spojrzał na niego obojętnym wzrokiem. Położył dokumenty
na stole, zdjął dżinsową kurtkę, którą powiesił na krześle, i usiadł
naprzeciwko Torresa. Otworzył kremową teczkę, wkładając do nich groźbę
oraz zdjęcia, które stały się kolejnym dowodem w sprawie. Brigh milczał
dość długo, porządkując sobie najpierw wszystkie papiery i, dopisując nowe
zdania do raportu.
- Nienawidziłeś swojego byłego szefa –
odezwał się po chwili. – Groziłeś mu. Zrobiłeś mu zdjęcia z prostytutkami, a
potem go szantażowałeś. – Pokazał mu raz jeszcze pogróżkę oraz fotografie, aby
mógł na nie raz jeszcze spojrzeć i przemyśleć to wszystko. – Masz mi coś
konkretnego do powiedzenia?
- Zasłużył sobie na to – zbulwersował się
Torres. – Zostawił mnie bez środków do życia. Co to dalej będzie? Pabla czeka
kilka operacji, więc chciałem tylko trochę pieniędzy.
- Tylko trochę? – zdziwił się, słysząc
jego wypowiedź. – A te groźby to co? Krasnoludki napisały?
- Proszę pana, to nie oznacza, że go
zabiłem. Chciałem tylko gościa nastraszyć.
Johnny zrobił pauzę, aby trochę go
poobserwować. Zobaczyć, czy facet kłamie. Jednak zdał sobie sprawę, że to za
mało, by się o tym przekonać. Zadał więc kolejne pytanie.
- Bergin zapłacił ci dwa tysiące dolarów.
Tylko tyle chciałeś za swoje milczenie?
- Chciałem dwadzieścia tysięcy – odrzekł
po krótkim czasie – ale mnie wyśmiał i powiedział, że może mi dać tylko
dwa. Wysłałem więc te zdjęcia jego żonie, aby zobaczyła, jaki z niego święty.
- Kiedy je wysłałeś? – spytał.
- W czwartek rano.
Wkrótce usłyszał szefa, Micka Bollinsa,
aby do niego przyszedł. Wiedział doskonale, że głos dochodzi z pomieszczenia, w
którym są śledzone przesłuchania. Wziął akta i udał się do drugich drzwi na
prawo. Wchodząc tam, zauważył nie tylko szefa, ale i także Jessicę, która opierała
się o stolik. Jedyny przedmiot znajdujący się w tym miejscu, nie licząc w tym
kamery, która na nim stała i nagrywała całe zajście z pokoju przesłuchań.
Urządzenie nie świeciło się, więc domyślił się, że ktoś z tu obecnych wyłączył
nagrywanie.
Przy oknie weneckim stał czarnoskóry
mężczyzna o owalnej twarzy, na której były liczne zmarszczki, oraz czarnych jak
smoła włosach. Ubrany był w czarny garnitur, gdzie marynarkę miał rozpiętą, i
białą koszulę.
- Co o tym sądzisz? – zapytał go,
kierując wzrok na Latynosa.
- Nie wiem – odparł. – Wygląda jakby
mówił prawdę. Ale odpowie za wymuszenie i groźby, więc sobie jeszcze u nas posiedzi.
- Słuchajcie, wcześniej nie miałem okazji
wam o tym powiedzieć, ale chciałem pogratulować rozwiązania sprawy z Fryzjerem
i jego uczniem. Dobra robota. – Uścisnął dłoń Johnny ‘ego oraz Jessici. – Mam
nadzieje, że będziecie mieć ciągle same sukcesy. Johnny, nie sądziłem, że to
kiedyś powiem, ale jesteś naprawdę dobrym policjantem, takim jak ojciec.
- Dziękuję, szefie – odezwał się.
Pochwała od inspektora to rzadkość.
- No, i Jessica – spojrzał na nią. –
Miałem nosa, aby ciebie tu przyjąć. Jesteś naprawdę dobra i tworzysz z Johnny ‘m
niezły duet. Tak trzymać.
- Dziękuję, panie Bollins.
- A teraz do roboty – rozkazał. – Chcę
widzieć raport na moim biurku po zakończeniu tej sprawy.
- Tak jest – odparli.
Pożegnał się, po czym wyszedł z pokoju.
Johnny i Jessica popatrzyli na siebie z uśmiechem, przybijając sobie
piątkę. Chciał ją zapytać, jak minęła rozmowa z bratem, lecz do pomieszczenia
wszedł Tom. Przywitał się z nimi i od razu przeszedł do rzeczy, mówiąc im, że
ma istotne informacje z laboratorium.
- Słuchajcie, ten naskórek spod paznokci denata
pochodzi od kobiety.
- O cholera – zdziwił się czarnowłosy. –
To sprawcą jest kobieta?
- Johnny, słyszałeś, jak Torres
powiedział – odezwała się Jessica – że
wysłał żonie Beringa zdjęcia w czwartek rano. Musiała je dostać w piątek
i wtedy dowiedziała się, że mąż ją zdradza z prostytutkami. Miała motyw.
- To ma sens – zgodził się z nią. – Lecz
ja bardziej pomyślałem o tej prostytutce. Dowiedziałeś się czegoś? – zwrócił
się do Toma.
- Było połączenie na pewien numer na
kartę, o ósmej wieczorem. Nazwiska abonamentu nie znany. Mamy namierzyć, gdzie
go używano? – zapytał się.
- A może wystarczy zadzwonić, co? –
powiedział mu. Tom zaśmiał się, że na tak prosty pomysł nie wpadł, po czym
podał im numer telefonu.
***
Johnny postanowił zagrać klienta tej
prostytutki, aby wyciągnąć adres od kobiety,
bo wszystko wskazywało na to, że to ona mogła go widzieć jako ostatnia, a nawet
być sprawczynią śmierci Beringa. Wybrał numer dziewczyny i dał na
głośnomówiący. Jessica usiadła na swoim biurku, podpierając się rękoma o
blat.
- Słucham – odezwał się kobiecy głos po
trzech sygnałach.
- Cześć, znalazłem twoje ogłoszenie w
Internecie, chciałbym się z tobą spotkać – grał swoją rolę.
- Dobrze – wyczuł w jej głosie flirt –
ale to będzie kosztowało. Sto dolarów za godzinę. Specjalne życzenia, drugie
tyle. Interesuje cię to?
- Pewnie – potwierdził szybko. – Ale
koniecznie dzisiaj musimy się spotkać.
- Coś ty taki napalony, w porządku. –
Johnny ‘emu chciało się głośno śmiać, lecz powstrzymał się, jednak uśmiech nie
znikał mu z twarzy. – A gdzie chciałbyś się zabawić? U ciebie czy u mnie?
- U ciebie – powiedział, aby wydobyć od
niej adres zamieszkania.
- Drable Street 26/6 – odparła, tym samym
zdradzając swoje miejsce pobytu. – Ale niestety będę tam dopiero o piątej
wieczorem.
- Nic nie szkodzi – odrzekł. – Będę na
pewno.
- W takim razie do zobaczenia… kotku – pożegnała się.
- Do zobaczenia – uśmiechnął się, po czym
przerwał połączenie. Spojrzał z uśmiechem na Jessicę, która także miała uśmiech
od ucha do ucha.
- No, gładko ci to poszło – zaśmiała się.
– Ale mamy jeszcze troszkę czasu. Możemy porozmawiać z żoną ofiary –
powiedziała, no co Johnny się zgodził. Zeskoczyła z biurka, i biorąc swoje
kurtki, zaczęli wychodzić z pomieszczenia. – Kotku – odparła jeszcze z
uśmiechem.
***
Kiedy jechali do domu denata, aby przesłuchać
jego żonę, w samochodzie panowała cisza. Nie odzywali się do siebie, ciągle
słysząc dźwięk silnika. Johnny skupiał się na drodze, a Jessica wpatrywała się
w okno, nad czymś dumając. Kiedy czarnowłosy stanął na czerwonym świetle,
spojrzał na nią. Przerwał więc tą niezręczną ciszę i zapytał się, nad czym tak
rozmyślała. Jego partnerka odwróciła głowę, spoglądając na Johnny ‘ego z
uśmiechem.
- Nad niczym konkretnym.
- O, zapomniałem się spytać – powiedział,
a gdy tylko zauważył zielone światło, ruszył dalej. – Jak tam rozmowa z bratem?
- Dobrze – odparła. – Jego firma wysłała
go tu na delegacje i chciał się gdzieś zatrzymać. W Nowym Jorku nikogo nie zna
poza mną. Jutro ma jechać z powrotem do Bostonu.
- Nie zostaje na dłużej? – zdziwił się. –
Przecież tak rzadko się widujecie?
- Powiedział mi, że nie może zostać, bo
obiecał Sarze i Brighton ‘owi, że pójdą na mecz koszykówki. Wiesz, taka ich
rodzinna tradycja.
- Pewnie ci smutno, co?
- Przyzwyczaiłam się, że z moją rodziną
tylko mogę się kontaktować telefonicznie. Czemu tak wypytujesz o moją rodzinę?
– spytała po chwili.
- Nic, po prostu tak pytam – oznajmił.
Popatrzył na nią z uśmiechem, po czym
zakończyli rozmowę, jadąc dalej w całkowitym milczeniu. Całą drogę zastanawiał
się nad tym, dlaczego nie mówili o swoich rodzinach i na jakim etapie jest ich
związek. Był seks, a dyskutowali głównie o sprawach zawodowych. Zdarzało się
raz czy dwa, że pogawędzili o błahych rzeczach, gdzie czasem Johnny ‘emu
wyrwało się i wspominał o ojcu czy matce. Zdał sobie tą sprawę, że praktycznie
nic o niej nie wiedział. Ciągle sypiali ze sobą. Nie było momentu, że mogliby
chociażby poleżeć i porozmawiać o ważniejszych sprawach niż tylko o pracy.
Zastanawiał się, czy jest gotowy podwyższyć poprzeczkę ich związku, bo sam już
nie wiedział, dokąd oni zmierzają. Bardzo lubił i szanował Jessicę, była dla
niego kimś ważnym, dlatego musiał coś z tym zrobić. Porozmawiać z nią na ten
temat.
Dojechali wreszcie na miejsce. Weszli na
podwórko, i kiedy tylko znaleźli się koło domu,
nacisnął na dzwonek. Po chwili drzwi otworzyła im Annie Bergin, która
ubrana była w czarną koszulę i spodnie na znak żałoby po mężu. Kobieta
zaprowadziła ich do środka, prowadząc do salonu. Usiedli na fotelach, a ona
poszła do kuchni po herbatę, mimo iż komisarze odmówili poczęstunku. Żona Marka
Bergina jednak nalegała i opuściła salon.
Wkrótce wróciła z tacą na rękach. Podała
im filiżanki i oznajmiła, żeby poczęstowali się szarlotką, którą przyniosła.
Podziękowali za herbatę i upili łyk napoju. Johnny teraz dostrzegł, jak kobieta
była cała roztrzęsiona, kiedy dodała do swojej herbaty łyżeczkę cukru. Widać
było, że płakała, bo oczy miała całe opuchnięte. Johnny doszedł do wniosku, że
bardzo mocno przejęła się śmiercią męża. Czy byłaby zdolna do zabójstwa swojego
męża i udawać przed nimi tak zrozpaczoną żonę?
Przeszedł więc do rzeczy i spytał się
jej, czy dostała pocztą kopertę ze zdjęciami męża. Kobieta była zaskoczona tą
informacją, mówiąc im, że nie dostała żadnych zdjęć.
- Mężczyzna, który groził pani mężowi,
również go szantażował. Zrobił mu kompromitujące zdjęcia. Zeznał, że wysłał je
pani w zeszły czwartek – oznajmił kobiecie.
- Nie dostałam żadnych zdjęć – mówiła
zaskoczona. – Jakie kompromitujące zdjęcia?
- Mąż panią zdradzał – powiedziała jej
Jessica.
- Co pani powie? – Była naprawdę
zaskoczona albo świetnie udawała.
- Spotykał się z prostytutkami –
oznajmiła Jessica. – Pani zobaczyła to
na zdjęciach, tak?
- Przecież mówię, że nie dostałam żadnych
zdjęć! – oburzyła się kobieta.
- W takim razie musi pani pojechać z nami
– odparł Johnny. – Pobierzemy od pani materiał do badania na DNA.
- Nie! Mama nic nie zrobiła – usłyszeli
głos jej córki. Weszła do salonu i usiadła na kanapie obok swojej mamy.
Dziewczynka miała także na sobie ciemne rzeczy. Widać także było, że nastolatka
płakała. – To ja otworzyłam ten list, mama nie dostała tych zdjęć.
- Isabelle, co ty mówisz? – zwróciła się
do niej matka, głaszcząc ją po głowie.
- Przepraszam, mamo – rzekła
rozpaczliwie, spuszczając głowę. – Ale on był zaadresowany do ciebie. Myślałam,
że to ze szkoły, dlatego go otworzyłam.
- Powiedz mi, co tam było? – zapytała
swoją córkę.
- Zdjęcia taty z jakimiś kobietami –
oznajmiła. – I jak ja trzymałam te fotografie, to dziadek wszedł do kuchni i je
zabrał. Powiedział, że się tym zajmie. Ja myślałam, że ci powiedział, to
dlatego nic ci nie powiedziałam.
- Nic się nie stało – powiedziała do niej
i przytuliła swoją pociechę.
- Dziadek je zabrał, tak? – zwrócił się
do dziewczyny Johnny. – A mówił, co chciał zrobić?
- Zadzwonił do taty i powiedział, że musi
się z nim spotkać, potem wyszedł z domu.
- Chyba nie myślisz, że dziadek mógł
zabić tatę? – zwróciła się do nastolatki jej rodzicielka.
- Mówię, co widziałam – rzekła.
- Gdzie jest teraz pani ojciec? – spytał
się kobiety Johnny.
- O tej porze zawsze spaceruje. Powinien
być nad rzeką, tu niedaleko.
~*~
I tak oto minął rok, jak opublikowałam pierwszy Prolog na Onecie^^ Ale to dziwne uczucie mieć świadomość, że ten rok minął tak szybko. Zauważyłam, że przez ten rok liczba czytelników jest mniejsza, dlatego zastanawiam się, czy przypadkiem idzie mi coraz to gorzej. Ale dziękuję tym, którzy są ze mną od początku tego opowiadania i motywują mnie swoimi komentarzami; dziękuję Beatrice, Riki oraz Dexteerowi_hp, który czasem nie komentuje, ale wiem, że czyta:) Dziękuję także osobą, którzy później do mnie dołączyli; Legilimencji, Ginger Grant, Vivienne Crenshaw, Alutce; oraz tym anonimowym czytelnikom, którzy gdzieś tam są:)
Kochani:* Życzę Wam wszystkiego najlepszego na nowy nadchodzący rok 2013. Co rok składamy sobie życzenia, aby był lepszy od tamtego, więc nie pozostaje mi nic innego, jak właśnie takie życzonka Wam złożyć^^ Happy New Year:*
Całuję, Dusia.
Dusiu! Na wstępie chce zaznaczyć, że czytam Twojego bloga. Ostatnio nie komentowałam z powodu zaległości. Teraz już je nadrobiłam, więc postanowiłam coś napisać. Sprawa wygląda bardzo ciekawie. Jestem ciekawa, jak to się skończy? Lubię wyraziste sprawy kryminale. No i życie prywatne komisarzy... Jednym słowem: rewelacyjnie piszesz. A na koniec pogodnego i udanego Sylwestra życzę,a także pomyślności w Nowym 2013 roku!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńCieszę się, że blog przypadł Ci do gustu:) Miło się robi na sercu i motywuje;)
Do siego:*
Pozdrawiam:*
Myślę, że zabójcą jest ta prostytutka. ^^ Jakoś tak mam takie przeczucia :) Może to dlatego, że teraz, przy tej notce, dokładnie przypomniało mi się, co pisałaś w prologu... Tam była jakaś kobieta, która zapraszała do domu jakiegoś pijanego faceta... Tak sobie pomyślałam, że to mogła być ta prostytutka ^^ Oczywiście mogę się mylić, więc niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że w prawie każdą notkę starasz się wtrącać sytuacje rodzinne Johnny'ego i Jessici :) Dzięki temu czyta się ciekawiej i można skupić się także na policjantach, a nie tylko na opisywanej sprawie :)
Ja także życzę Ci szczęśliwego nowego roku, aby pomysły na opowiadania Cię nie opuszczały, mnóstwo weny i spełnienia marzeń! ;*
Ściskam,
Dziękuję za opinię:*
UsuńFajnie, że kojarzysz fakty z Prologu:) A droga dedukcji jest słuszna, ale czy to jest ona... milczę jak grób^^
I ciesze się, ze sprawy prywatne ci się podobają. Myślę, że to jest potrzebne, aby nie było ciągle o tej pracy:)
Dziękuję za życzonka:*
Do siego:)
Pozdrawiam:*
Przeczytałam ^^.
OdpowiedzUsuńWidzę, że ta część powoli zbliża się do końca? Zdaje mi się, że kiedyś wspomniałaś, że część druga będzie krótsza niż pierwsza. Ale może się mylę. W każdym razie, po końcówce rozdziału jakieś takie wrażenie odniosłam, że ta sprawa potoczyła się szybciej.
Jest dużo dialogów, ale już się przyzwyczaiłam do twojego stylu, więc nawet mnie to tak nie razi ^^. Do tematyki opowiadania pasuje, żeby było więcej dialogów, wszak ta historia nie jest nastawiona na rozmyślanie i filozofowanie, a na rozwiązywanie spraw ;P. Aczkolwiek nie zawadziłoby ciut więcej emocji ^^.
Coraz więcej podejrzanych się pojawia. Myślę, że to nie ten facet, którego zgarnęli, ale intrygująca jest sprawa kobiet, z którymi spotykał się mężczyzna, oraz jego rodzina. Żal żony wydaje się być całkiem przekonujący, ale przecież mogła udawać. Ale skoro nie widziała zdjęć, bo przechwyciła je córka... No i co wspólnego ma z tym dziadek córki? Tym bardziej, że ponoć naskórek należał do kobiety. Kurczę, ciekawa jestem, kto w końcu to zrobił ^^.
Co do relacji Johnnyego i Jessiki, jestem zdania, że faktycznie powinni oni częściej ze sobą rozmawiać, a nie tylko spać ze sobą. Nie powinni też ograniczać się wyłącznie do spraw zawodowych, a dowiedzieć się czegoś o sobie. Bo wychodzi na to, że praktycznie się nie znają, mimo, że ich relacje są już daleko posunięte.
Ogólnie, rozdział mi się podobał i wcale nie uważam, że idzie ci coraz gorzej. Jestem zdania, że robisz postępy i choć czasem coś skrytykuję lub wytknę, to wcale nie znaczy, że jest źle. Czytelników pewnie też masz, tylko nie każdy się odzywa.
Dziękuję Ci za miłą opinię:**
UsuńTak, jeszcze dwie notki w styczniu i koniec sprawy, potem już zacznie się trzecia sprawa, będzie ona miała 11 rozdziałów, no i Epilog. I powiem, że już zbliżam się do końca jego napisania:)
No powiem, staram się jak mogę, aby w tym opowiadaniu były opisy, lecz bez dialogów nie mogę niestety ruszyć. A myślę, że ten rozdział ma dużo opisów jak na ostatnią notkę^^
No tak, Latynos odpada, bo to jednak kobieta przyczyniła się do zabójstwa. Ale która to będzie, oczywiście milczę jak grób^^
Relacje Jessici i Johnny 'ego są pomieszane, dlatego powinni przemyśleć swoje położenie w tej sytuacji. Wyjdzie im to na dobre.
I cieszę się, że jesteś zdania, że nie idzie mi gorzej., bo tego się obawiałam. A czytanie opinii bardzo pomaga w tworzeniu:)
Całuję:*
W jednym rozdziale pojawiło się tylu nowych podejrzanych, że naprawdę zaczyna się robić ciekawie. Nie mam pojęcia, kto mógłby być zabójcą, bo tak naprawdę chyba każda z przedstawionych w opowiadaniu postaci miała motyw, by to zrobić. Ciekawe czy to teść zmarłego okaże się zabójcą, czy może będzie to prostytutka. A może jednak córka albo żona...?
OdpowiedzUsuńNo cóż, żeby się tego dowiedzieć, muszę po prostu wyczekiwać kolejnego rozdziału.
Jeśli chodzi o zmniejszenie się liczby czytelników, nie wiem, ilu ich było przedtem, bo Twój blog obserwuje od niedawna, ale w każdym razie nie powinnaś przejmować się ilością osób. Jak to mówią: "liczy się ilość a nie jakość". Lepiej mieć kilku czytelników, którzy czytają Twoje opowiadania, bo im się rzeczywiście podobają, a nie czytają trochę na siłę albo w ogóle nie czytają i zostawiają komentarze w stylu "świetny rozdział, czekam na kolejny". To takie pisanie, byle skomentować, żeby ktoś w ramach wdzięczności również skomentował ich blogi. No a poza tym wydaje mi się, że teraz już mniej osób interesuje się czytaniem blogów, niż było to kilka lat temu.
Aha, no i znalazłam dwa błędy w tym rozdziale, więc stwierdziłam, że może o nich wspomnę, żebyś mogła je poprawić:
"Jadąc do domu denata, aby przesłuchać jego żonę, w samochodzie panowała cisza."
Powinno być "kiedy jechali do domu denat, aby przesłuchać jego żonę, w samochodzie panowała cisza". Albo jakoś podobnie, w każdym razie, zdanie jest trochę nielogiczne.
I jeszcze:
"Bardzo lubił i szanował Jessicę, jest dla niego kimś ważnym, dlatego..." Trochę tutaj się pomieszały czasy, można się pogubić. Z reguły pisze się takie zdania albo całe w czasie teraźniejszym, albo całe w czasie przeszłym.
Pozdrawiam i życzę udanego Sylwestra.
Dziękuję:*
UsuńJest wiele podejrzanych, fakt, ale kto to zrobił, to pewnie nie zdziwi cię, jeśli powiem, że przemilczę tą sprawę. Ale córkę możesz odpuścić, ma 16 lat, nie sądzę, żeby była do tego zdolna^^
Ależ bardzo szanuję tych kilku czytelników, którzy są ze mną. Gdyby nie Oni, opowiadanie stałoby cały czas w miejscu, a tak... już prawie zmierzam do zakończenia opowiadania na Wordzie^^ Tylko się po prostu zastanawiałam, czy Ci, którzy kiedyś komentowali, zniechęcili się moim blogiem, że wypadam coraz to gorzej... tego się obawiam.
Dziękuję za wyparzenie błędów, już są poprawione:**
Całuję i pozdrawiam:**
Nie przejmuj się kochana, czytelnicy przychodzą i odchodzą, jedni zapominają, inni gubią się, gdy przenosimy się na inny portal. Taka kolej rzeczy.
OdpowiedzUsuńNo i już myśleli, że złapali mordercę, a tu sprawa się zasupłała. Teściu zabił zięcia? Czy to zwykle nie bywa odwrotnie? xD No ale tak na serio - ja rozumiem, że mógł się wkurzyć i to porządnie ale zabić? Ja bym bardziej na prostytutkę stawiała, ale pojęcia nie mam, jaki mogłaby mieć motyw.
A Johnny i Jessica powinni w końcu poważnie porozmawiać, co dalej z ich związkiem. Seks seksem, ale trzeba to jakoś uregulować. Nie mówię zaraz o małżeństwie. Wystarczy wyznaczyć granice.
Pozdrawiam.
Wiem, już się pogodziłam, fajnie, że jest paru czytelników (w tym wliczam Ciebie), że zainteresowali się moim opowiadaniem:)
UsuńNastępny rozdział już trochę rozjaśni, kto to mógł zrobić, ale pewnie dziadek nim nie jest - to mężczyzna, a jak wiadomo sprawcą była kobieta.
Tak, masz rację, muszą sobie to wszystko wyjaśnić. I zrobią to, a kiedy, po zakończeniu sprawy;)
Dziękuję za komentarz:*
Pozdrawiam:*
A faktycznie! Taka ostatnio jestem zakręcona, że mi całkiem to uciekło xD No ale zawsze dziadek może być kobietą, ale nikt o tym nie wie, bo w młodości przeszedł operację zmiany płci xD Eeee... To było w ogóle możliwe w tamtych czasach? o.O
UsuńDobra, nie słuchaj mnie. Albo raczej nie czytaj. Jest późno i mi odbija. Za mało cukru we krwi ;p
Hehe:) Rozbawia mnie Twoje podejście do sprawy:D Ale myślę, że w Stanach Zjednoczonych wszystko jest możliwe^^
UsuńNoo... Nie jestem wprawdzie do końca przekonana o tym dziadku, żeby był sprawcą, ale alibi ma dość solidne i wiele rzeczy pasuje. Tylko czy to naprawdę on...? Z jednej strony to jest zapewne człowiek w podeszłym wieku przeciwko mężczyźnie w kwiecie wieku, więc różnica sił trochę jest.
OdpowiedzUsuńParę małych błędów:
na której były liczne zmarszczki, oraz czarnych jak smoła włosach - bez przecinka przed "oraz"
mieć ciągle same sukcesy - sukcesy się osiąga, to nie jest coś, co można posiadać.
ubrana była w czarną koszulę i spodnie na znak żałoby po mężu - trochę to brzmi tak jakby nosiło się koszulę i spodnie gdy jesteśmy w żałobie, ale chodziło przecież o kolor czarny :P
Nie ma za co, miło jest poczytać od czasu do czasu jakiś kryminał :D Również najlepszego w nowym roku życzę :) Pozdrawiam
Tak, okoliczności tego są dziwne, więc już wiadomo, ze to nie on to zrobił - można by i dać przykład wyników DNA, to kobieta przyczyniła się do zabójstwa.
UsuńDziękuję za miłą opinię, a błędy poprawię później, dziękuje :*
Pozdrawiam:*
Ostatnio spotykam coraz więcej kryminałów, więc postanowiłam być bardziej na czasie i wziąć się za jeden. ;) Może nie jestem razem z Tobą zbyt długo, ale postaram się wytrwać do 2014 i dłużej - chyba, że wymyślą kolejny koniec swiata.
OdpowiedzUsuńCo się tyczy opowiadania - świetny szablon. ;) Od razu wprowadza w tajemniczy i nieco ponury klimat. Kolejną rzeczą, która mi się podoba, to to, iż mimo większego skupiania się na śledztwie, uchwycasz w tym także kawałek ich prywatnego życia.
A tak powracając do głównego wątku, to ja podejrzewam córkę zamordowanego. Może specjalnie zgania na ojca?
Dodaję do obserwowanych, niedługo dodam do linek i czekam na nowy. ;)
zarzewie-ognia
Dziękuję za zainteresowanie:* Jest mi miło:) Ale do 2014 nie będzie, opowiadanie skończy się jeszcze w tym roku:)
UsuńSzablon jest rzeczywiście świetny i wprowadza w nastrój kryminalny^^ Shy jakby całkowicie czytała w moich myślach:)
Chyba masz na myśli żonę, a nie córkę;) ale zgonić nie może, bo i tak wiadomo przecież, że to kobieta jest zabójcą;)
Pozdrawiam serdecznie:*