„ Odważny,
to nie ten kto się nie boi, ale ten który wie, że istnieją rzeczy ważniejsze niż strach.”
- Autor nieznany
24
października 2011. Poniedziałek.
Po rozmowie z teściem ofiary, coś Johnny‘emu
się nie zgadzało. Wszystko wskazywało na to, że to on mógł zabić Bergina.
Oszukiwał jego córkę – motyw był jasny. Dowód też, ponieważ odwiedził swojego
zięcia w dniu zabójstwa. Mężczyzna jednak wypierał się i powiedział im, że nic
mu nie zrobił, a jedynie trochę wygarnął, co o nim myśli.
Lecz jedna rzecz się nie zgadzała.
Wyniki, które uzyskali z laboratorium, wskazują na to, że to kobieta
przyczyniła się do zabójstwa. Czy byłaby ta możliwość, że mężczyzna powiedział
o tym swojej córce i razem dokonali morderstwa? Jakoś to Johnny‘emu się nie
układało. Wydawali mu się na porządnych ludzi. Annie Bergin była naprawdę
zdruzgotana, jak dowiedziała się o śmierci męża. Czy aż tak mogła grać?
Myślał nad tą sprawą i myślał. Namówił
Jessicę, aby wstąpili na strzelnicę. Tylko tam mógł się jakoś rozluźnić.
Naładował swoją broń nabojami, odbezpieczył i wymierzył w tarczę. Skoncentrował
się mocno i oddał po kolei trzy stały. Zobaczył, że trafił prosto w dziesiątkę.
Szło mu bardzo dobrze. Ciągle trafiał w wysokie noty. Jego partnerce natomiast
nie wychodziło. Raz czy dwa zdarzyło się, że trafiła do celu. Nie dziwiło go
to, ponieważ dobrze wiedział, że nie przepadała za pistoletami. Używała ich w
celach koniecznych. Dlatego był jej wdzięczny, że dała się namówić na
strzelnice.
- Następnym razem idziemy na matę –
oznajmiła mu. Widocznie miała już dość strzelania. Mimo wszystko naładowała
magazynek i raz jeszcze wymierzyła w tarczę.
- Zaczekaj – powiedział, odkładając broń
na stół. Podszedł do jej przedziału, a ona patrzyła na niego zaskoczona. –
Musisz dobrze się ustawić – uśmiechnął się do niej. Stanął za nią i zaczął udzielać jej korepetycji. –
Ramiona proste – mówił do jej ucha. Jessica lekko wzdrygnęła, kiedy dłońmi
prostował jej barki. – Luźno w kolanach, a pistolet trzymaj nieco niżej. –
Prawą dłonią ujął jej rękę, aby ją obniżyć. – Pełna koncentracja na tarczy i
teraz możesz strzelać. – Posłuchała go i dała pod rząd trzy strzały.
Przybliżyli tarczę do siebie i zobaczyli, że trafiła prosto w dziesiątkę. –
Widzisz – uśmiechnął się, która także odwzajemniła gest. Powrócił do swojego
stanowiska, aby raz jeszcze oddać strzał.
- Bardzo dobrze znasz się na broni –
odezwała się do niego. – Skąd taka pasja?
- Mój ojciec mnie wszystkiego nauczył –
oznajmił jej, odbezpieczając ponownie pistolet. Wymierzył w tarczę i oddał
ponownie trzy strzały. – Zabierał mnie na strzelnicę, kiedy była wolna chwila.
Jednak jak się domyślasz czasu miał mało, więc ze starej szopy zrobiłem sobie miniaturową
strzelnicę, aby móc poćwiczyć. Strzelałem wtedy ślepakami, ale gdy byłem już
pełnoletni, ojciec pozwolił mi strzelać ze swej broni. – Rozmarzł się, wspominając Jessice o ojcu.
- To masz wielkie szczęście, że miałeś
takiego ojca – usłyszał ją.
- A twój ojciec kim jest z zawodu? –
zapytał.
Nie odpowiedziała mu, ponieważ zadzwoniła
jej komórka. Odłożyła pistolet, nauszniki oraz gogle na stół, po czym odebrała
połączenie. Johnny w tym czasie, kiedy Jessica rozmawiała przez telefon,
załadował magazynek i schował broń do kabury.
- Johnny, musimy już lecieć – oznajmiła,
gdy chowała komórkę do kieszeni spodni.
- Co się stało? – spytał.
- Mamy ważnego świadka, ponoć ktoś widział
sprawców naszej ofiary.
- No to lecimy – powiedział, biorąc
kurtkę z wieszaka. Poczekał jeszcze na Jessicę, która musiała uporządkować
swoje stanowisko do ładu.
- A odpowiadając na twoje pytanie – odrzekła,
gdy zaczęli kierowali się w stronę biura. – Mój ojciec jest inżynierem, szefem
jednej z firm hydraulicznych w Bostonie.
Johnny uśmiechnął się do niej. Cieszył go
fakt, że Jessica zaczęła się otwierać i powiedziała coś o swojej rodzinie. Przynajmniej
częściowo.
***
Gdy zbliżali się do swojego biura,
napotkali Toma. Mówił im, żeby szybko porozmawiali ze świadkiem, zanim się
rozmyśli, bo chciał się już wycofać, lecz przytrzymali go. Podziękowali mu, po
czym weszli do pomieszczenia.
Koło biurka Johnny ‘ego siedział młody mężczyzna
o jasnych włosach. Miał na sobie czarne dżinsy oraz czerwony sweter. Komisarz
zauważył, że przeszywał go paraliżujący strach. Był bardzo zdenerwowany. Kiedy
ich zobaczył, przywitał się z nimi. Oznajmił im na wstępie, że jednak chciałby się
wycofać. Przyszedł tu, ponieważ go to prześladowało, ale z drugiej strony
potwornie się bał.
- Posłuchaj, nikt nie dowie się, że z
nami rozmawiałeś – oznajmiła mu Jessica. – Naprawdę nie masz się czego obawiać.
Mężczyzna jednak milczał, oddychając
głęboko. Wziął ze stołu kubeczek, w którym była woda, i upił łyka.
- Po prostu powiedz, co widziałeś – rzekł
Johnny.
- Nad rzeką byłem… biegałem – odezwał się
po chwili. – Widziałem, jak wrzucali faceta… do wody.
- Widziałeś tych ludzi? Jak wyglądali? –
spytał się Johnny.
- Jacyś… młodzi, dwie osoby. Jedna to
kobieta.
- A przyjechali jakimś samochodem? –
zapytał go jeszcze, zerkając jednocześnie na telefon, aby sprawdzić, która jest
godzina.
- UAZ-em – oznajmił. - Zielonym UAZ-em przyjechali.
- Jess, jest już przed piątą – zwrócił
się do niej. – Musimy jechać do tej dziewczyny.
***
- Przynajmniej już wiemy, jaki to
samochód – rzekła Jessica, kiedy jechali do tej prostytutki, aby sobie z nią
porozmawiać i dowiedzieć się o okolicznościach śmieci Marka Bergina. – Takich
starych, rosyjskich samochodów w naszym mieście jest mało. Ustalimy szybko właściciela.
- Na pewno – zgodził się z nią.
Po chwili do ich krótkofalówki połączyła
się Diana. Jessica odebrała i spytała się, co dla nich miała.
- Udało nam się wreszcie namierzyć
samochód ofiary. Cały czas stał na parkingu przy tej kamienicy na Drable
Street.
- Dobrze, a wysłałaś już tam techników? –
zapytała.
- Tak, już powinni być w drodze –
odparła, po czym Jessica zakończyła rozmowę.
- Czyli rzeczywiście przyjechał do tej
prostytutki – odezwał się Johnny.
- Mogła go zabić ze swoim alfonsem, dla
kasy – zasugerowała. – Potem wywieźli zwłoki nad rzekę i tam widział ich ten
chłopak.
- Mogło tak być, to jest logiczne –
zgodził się z nią. – Tylko teraz musimy znaleźć dowody.
***
Kiedy przyjechali na aleję Drable Street,
zauważyli, że na miejscu byli już technicy. Przywitali się z nimi, po czym
oznajmili, aby szli za nimi. Weszli do budynku, udając się na drugie piętro.
- Jest szóstka – pokazała ręką mieszkanie
Jessica.
Technicy poczekali na schodach, a Johnny
i Jessica zapukali do drewnianych, brązowych drzwi. Po chwili w progu stanęła
kobieta o czarnych, kręconych włosach do ramion. Miała na sobie krótkie, szare spodenki
oraz białą koszulę. Johnny był dość zdezorientowany jej wyglądem, bo zwykle
prostytutka ubierała na siebie inne, bardziej wyzywające ciuchy. Dziewczyna
spytała, o co chodzi. Wyjaśnił jej, że są z wydziału kryminalnego i mają nakaz
przeszukania jej domu, na co czarnowłosa poparzyła na nich z zaskoczeniem,
mówiąc, że zaszła tutaj jakaś pomyłka. Zapytał więc dla pewności, czy to był prawidłowy
adres. Kobieta od razu zaprzeczyła, mówiąc, że tutaj jest mieszkania 6a, po
czym wskazała im prawidłowe drzwi mieszkania. Johnny przeprosił ją za to
zamieszanie.
- Chwileczkę – odezwała się do niej
Jessica. – Czy widziała może pani przypadkiem w piątek wieczorem tego
mężczyznę? – Pokazała jej zdjęcie denata.
- Nie, nie widziałam go – odparła.
- Dobrze, to dowidzenia – pożegnali się,
po czym podeszli do prawidłowych drzwi. Johnny zapukał trzy razy, a po chwili w
progu stanęła wysoka blondynka, gdzie włosy miała spięte w kucyk. Ubrana była
tylko w krótki, bordowy, jedwabny szlafrok oraz szpilki. Teraz Johnny miał
pewność, że trawili w odpowiednie mieszkanie. – Dzień dobry – przywitali się.
- Witam – rzekła z uśmiechem oraz z
błyskiem w oczach. – Nie mówiłeś, że przyjdziesz z żoną. Za trójkąty biorę
ekstra.
- Tak? – odparł nieco rozbawiony Johnny.
– Dajmy sobie spokój z tym trójkącikiem i strzelimy sobie przeszukanko.
Policja.
- Policja? – zdziwiła się, widząc ich odznaki.
Nie chciała ich wpuścić, chcąc zamknąć im drzwi przed nosem. – Czego tu
szukacie? Wynocha! Nie mam dla was czasu!
- Nie zamykaj. – Johnny popchnął lekko drzwi,
po czym zawołał techników, aby weszli do środka.
Kierując się małym korytarzem, jedna
ekipa poszła do łazienki, druga do sypialni, gdzie komisarze przez chwile przyglądali
się pracą techników. Po chwili Johnny i Jessica weszli do kuchni, aby sobie z
nią porozmawiać.
Pomieszczenie było małe. Po lewej stronie
stały brązowe meble, po prawej mały stolik z dwoma krzesłami oraz szary piecyk.
Naprzeciw były okna, zasłonięte małą, białą firanką. Lokatorka tego mieszkania
zdążyła już sięgnąć po swoją komórkę i zaczęła z kimś rozmawiać, prosząc go,
aby do niej przyjechał. Stała odwrócona do nich tyłem, opierając się o blat.
- Kończ już – zwrócił się do niej Johnny.
Kobieta posłusznie pożegnała się z rozmówcą i odwróciła się do nich. Na jej
twarzy było zdenerwowanie. – Z kim rozmawiałaś?
- A co?! Przez telefon nie można gadać?!
– odezwała się wściekle. – Nie wasza sprawa!
- Dobra, znasz tego faceta? – spytała ją
Jessica, pokazując zdjęcie Bergina. Ta wyrwała jej fotografie z rąk, zaczynając
się przyglądać.
- Pierwszy raz gościa na oczy widzę –
oznajmiła szybko.
- To ja ci przypomnę – rzekła do niej,
chowając zdjęcie z powrotem do kieszeni. – Piątek wieczór, godzina ósma.
Dzwonił do ciebie?
- No, dzwonił taki jeden – przyznała. –
Ale to jakiś palant!
- Ponieważ? – zapytał ją Johnny, kiedy dziewczyna
zamilkła.
- Niby taki napalony był. Przyjechał o
dziewiątej, owszem, zadzwonił domofonem. Ale chyba się wystraszył, bo na górę
już nie doszedł.
- Nie ściemniaj, facet nie żyje – nie
wierzył jej Johnny. – Masz coś z tym wspólnego?
- Bo co?! Jak się puszczam, to też i mogę
zabić! Mówię drugi raz, nie było go tu, nie przyszedł. Jasne?!
Wkrótce jeden z techników podszedł do
nich i powiedział im po cichu, że nie było żadnych śladów, żadnej krwi. Johnny
i Jessica nie dowierzali w to wszystko. Powiedzieli mu, aby powoli się zbierali.
Dziewczyna była zadowolona, kiedy zobaczyła, że zaczynali się wycofywać.
- Ale ty pojedziesz z nami – oznajmiła
jej Jessica.
- A to niby jakim prawem?! – oburzyła
się.
- Wyjaśnimy sobie pewne sprawy, a po za
tym, musimy pobrać od ciebie próbki do badań na DNA. No, zbieraj się.
- Zaskarżę was! – zagroziła.
- Dobrze, idź się ubierz. Słyszałaś,
jedziesz z nami – oznajmił Johnny. Pokazał ręką na jej sypialnie, a ta powoli
zaczęła tam iść. – I weź ze sobą kartkę i długopis, żebyś mogła skargę po
drodze napisać.
- Spódniczkę dłuższą załóż – dodała
Jessica. Kobieta weszła do swojego pokoju i zamknęła z trzaskiem drzwi. – Ale by
cię atrakcja ominęła – rzekła po cichu do Johnny‘ego.
- Wolę twoje towarzystwo, Jess – odparł
jej z uśmiechem.
Kiedy wyszli z budynku, zauważyli, jak
czarne BMW z piskiem opon zaparkowało przed kamienicą. Z samochodu wyszedł
mężczyzna o czarnych włosach, na których miał okulary przeciwsłoneczne. Ubrany
był w skórzaną kurtkę i niebieskie dżinsy. To pewnie z tym facetem rozmawiała
kobieta przez telefon, bo wyraźnie był oburzony, kiedy zabierali ją na
komisariat. Jeszcze bardziej się wkurzył, gdy oznajmili mu, że także i on z
nimi pojedzie.
Wkrótce Johnny zobaczył, jak na chodniku
koło klatki, w którym mieszkała prostytutka, zaparkował zielony UAZ.
~*~
Rozdział dzień wcześniej, ponieważ jutro nie dałabym rady go udostępnić. Z siostrą idziemy z naszą kotką do weterynarza, a później mam wizytacje księdza na kolędzie. No i nauka, ta nieszczęsna nauka :/
Mam nadzieje, że rozdział Wam się podobał, bo mi w zasadzie tak, co rzadkość u mnie, że jakaś moja notka się podoba:)
A szablon? Nie sądzicie, że jest cudowny i wprowadza w nastrój kryminalny?
Całuję i pozdrawiam cieplutko:**
Szablon jest cudny *,*. C. naprawdę ma talent, fajnie, że u niej zamówiłaś ^^. Ale usunęłabym te reakcje spod postu, to takie ałtoreczkowe i kojarzy mi się raczej z blogaskami niższych lotów.
OdpowiedzUsuńRozdział jest dobry (jest więcej opisów, cieszy mnie to ^^), aczkolwiek było trochę błędów, zaraz się postaram jakieś wypisać.
Beringa - Bergina (machnęłaś się chyba w nazwisku)
wole - wolę
kamienicom - kamienicą. W tym zdaniu masz też powtórzenie, dwa razy kamienica.
Niektóre zdania są trochę krótkie, przez co czynności wyglądają na urywane. Powinnaś wprowadzać trochę więcej zdań złożonych, aby tekst był bardziej płynny.
Nie licząc jednak tych drobnych "ale", nie mam jakiś większych zastrzeżeń. Czytało się całkiem dobrze, podoba mi się też to, że Johnny i Jess coraz bardziej się do siebie zbliżają, i że opisujesz też jakieś ich relacje, a nie tylko pracę. Skoro łączą ich takie już dość niekiedy... poufałe relacje, powinni więcej o sobie wiedzieć.
Ciekawa jestem, czy faktycznie tym razem ich podejrzenia są słuszne. Swoją drogą, jak weszli do nie tego mieszkania, co trzeba, ta dziewczyna musiała być porządnie zdziwiona.
Ogólnie, mimo że nic nie znaleźli, to i tak o niczym nie świadczy, bo przecież to nie musiało się stać w mieszkaniu. Ale pewnie sprawa ta zbliża się już ku końcowi. Dobrze, że znalazł się jakiś świadek, który widział wrzucanie ciała do rzeki, ale dość późno się odezwał. Myślę, że mógł po prostu się bać.
Sorry, że komentarz taki chaotyczny, ale coś niestety nie mam weny :(. Nie mniej jednak, podobało mi się ^^.
Oj tak, szablony Shy są niezwykłe, dlatego zamówiłam u niej szablon. Nie zawiodłam się, dostałam przecudny szablon^^
UsuńA za wykrycie błędów dziękuje, poprawiłam je:)
Tak, sprawa się już wyjaśni w następnym poście, który będzie ostatnim ww tej sprawie. A potem już tylko trzecia sprawa, na którą nie mogę się doczekać, bo będzie się działo^^
Świadek odezwał się późno, bo się bał. Jak to zwyczaju ludzie robią ze strachu o własne życie.
Dziękuję za opinię:*
Pozdrawiam:*
A jak mógłby nam się nie podobać, co? Piszesz wspaniale. Na początku,w pierwszym wcięciu, znalazłam kilka literówek, ale wyłącznie literówek. W następnych odrębnieninych od siebie tekstach jest znacznie lepiej. Z tego, co pamiętam, nic nie wyłapałam.
OdpowiedzUsuńDziewczyno, Jak ty piszesz! Tego się nie da wyjaśnić. Naprawdę czuć to zmieszanie, zagubienie - wszystkie uczucia, które chcesz nam przekazać łatwo odczytać. Gratulacje!
Znowu muszę pochwalić dodanie wątków osobistych głównych bohaterów. Uwielbiam, gdy autor nie pokazuje nam tylko tego, co się dzieje na zewnątrz, ale też wewnątrz bohaterów, postaci. Cieszę się, że chcesz z nami dzielić ich rozmyślenia.
Co do fabuły, to może zacznę od początku. Spodobała mi się scena na strzelnicy. Nawet nie wiesz, jak zazdroszczę Johnemu, że był tak zżyty z ojcem. Ja z moich posiadam dość oziębłe kontakty, a on miał u swojego prawdziwe wsparcie, mógł zawsze na niego liczyć. Też bym tak chciała.
Potem pojawia się ten tajemniczy świadek, który wskazuje na kobietę i mężczyznę, a my nadal zastanawiamy się, kto to może być. Ja stawiam na córkę zabitego, może też zobaczyła zdjęcia i po prostu nie wytrzymała. Kto może wiedzieć, czy ma jakiegoś chłopaka czy przyjaciela...
Na koniec zrzucasz na nas bombę - pod blokiem prostytutki stoi poszukiwany samochód! Tym mnie rozwaliłaś. Po prostu cię nienawidzę - skończyć w takim momencie? Trzeba nie mieć serca xd
Pozdrawiam, czekam na nowy rozdział, Apokalipsa.
zarzewie-ognia
Nawet nie wiesz, jak Twój komentarz wywołał u mnie uśmiech i zarumienienie się na policzkach.
UsuńDziękuję Ci, że opowiadanie przypadło Ci do gustu i podoba Ci się mój styl pisania:)
Tak, relacje Johnny 'ego z ojcem były bardzo zżyte, które, tak jak ty, ja nie miałam u swojego ojca. Może w ten sposób wyraziłam swoje odczucia, chcąc opisać właśnie takiego ojca, jakiego bym chciała?
Uwielbiam takie końcówki rozdziałów:) Trzeba podtrzymać trochę czytelnika w niepewności^^
Dziękuję ślicznie za opinię:*
Zacznę od szablonu, bo jest bardzo pasujący. Wręcz idealna szata graficzna! Odwiedzam blogi z opowiadaniami kryminalnymi dość regularnie. Rzadko się zdarza ta idealne dopasowanie szaty graficznej i treści. Co do rozdziału to mogę tylko potwierdzić słowa moich poprzedników. Piszesz bardzo wiarygodnie i prawdziwie... Duży plus za prywatne relacje policjantów. Ciekawe, czy oni będą ze sobą tak na serio? ;-) Pozostaje mi teraz czekać na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że szablon od Shy bardzo Ci się podoba, tak jak i mnie:)
UsuńW następnym, ostatnim rozdziale wszystko sobie wyjaśnią, ale czy będą razem, milczę:)
Cieszę się, że rozdział przypadł Ci do gustu i podoba Ci się mój styl. To wiele dla mnie znaczy i motywuje:)
Pozdrawiam:*
To też nie ta prostytutka xD Ale podobała mi się jej kreacja. Dokładnie taka jaka powinna być :) I ten kontrast pomiędzy nią a jej sąsiadką - miodzio! :D Haha, no tak, rzeczywiście, Johnny wiele stracił haha xD Fajune mieli teksty w mieszkaniu prostytutki haha :P
OdpowiedzUsuńNo i scena na strzelnicy - kurczę, rozkręcasz się! :)Jeden z najlepszych rozdizałów, naprawdę :)
Pozdrawiam
Dziękuję:*
UsuńPowiem, że ten rozdział też mi się podobał, też mi się podobają scenki w mieszkaniu prostytutki oraz na strzelnicy:) (ta skromność :D )
A ten kontekst między jej sąsiadką stworzył się parę dni przed publikacją^^ Było napisane dialogami, więc pomyślałam, że będzie lepiej, jak będzie jeszcze więcej opisów:)
Pozdrawiam:*
Szablon rzeczywiście jest świetny. Przyzwyczaiłam się co prawda do poprzedniego, ale ten jest równie piękny, a może nawet i ładniejszy.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że z racji tego, że sprawa zbliża się do końca, czytając ten rozdział będę już wiedziała, kto mógłby być zabójcą albo chociaż, ze w mojej głowie pojawi się częściowy zarys motywu i sprawcy. Tymczasem zaskoczyłaś mnie, bo nadal nie mam pojęcia, jak może zakończyć się to śledztwo. Najwyraźniej potrafisz trzymać czytelników w niepewności do samego końca, a to się chwali.
Zgadzam się również z przedmówczynią, że był to jeden z lepszych rozdziałów. Odnoszę wrażenie, że pisało ci się go lekko i przyjemnie.
Pozdrawiam
Dziękuję Ci ślicznie za tak miłą opinię:*
UsuńNo rzeczywiście, bardzo lubię trzymać czytelnika w niepewności, ale chyba oto chodzi w kryminałach:)
Bardzo lubię ten rozdział, więc tak, pisało mi się go lekko i przyjemnie:) Masz rację:)
Pozdrawiam:*
Chyba dobrze powiązałam sprawę z prologu, bo po przeczytaniu tej notki już wiem, że to jednak chodziło o tego faceta i tę prostytutkę ;D Rany, cieszę się, że w końcu udało mi się powiązać jakieś sprawy, bo zwykle jestem kiepska w te klocki ;D Chociaż może myliłam się co do winy tej prostytutki, to jednak jestem z siebie zadowolona :3
OdpowiedzUsuńOpisy miejsc jak zwykle świetne, uwielbiam je <3 ja mam z nimi ogromny problem i nie potrafię sobie z tym poradzić :(
Teksty Johnny'ego czasami mnie rozwalają ;D Uwielbiam gościa! :)
Ściskam,
Dzięki:*
UsuńNo tak, to wszystko związało się z Prologiem, no ale czy ona to zrobiła, to nie wiadomo. Na końcu pojawił się samochód, który widział świadek, a ten przyjaciel prostytutki przyjechał zupełnie innym samochodem^^
Cieszę się, że podobają Ci się moje opisy, tutaj mam z tym bardzo duży kłopot;) Ale Twoje nie są złe, widać, że się bardzo starasz;)
Pozdrawiam:*