piątek, 25 stycznia 2013

II. Spotkanie ze śmiercią: 7. Nieporozumienie




„Największą odwagą jest przyznanie się do błędu, który się popełniło”.
- AnaRosa




            24 października 2011. Poniedziałek.
Johnny był zaskoczony tym, co zobaczył. Z samochodu wyszedł młody mężczyzna o jasnych włosach. Miał na sobie czarne materiałowe spodnie, czerwoną bluzę i białe adidasy. Nie zauważył ich. Czym prędzej zmierzał do klatki, z której niedawno wyszli.
- Jess, spójrz na tego zielonego  UAZ - a – zwrócił się do niej, a jego partnerka obróciła się w stronę kamienicy. – Pamiętasz, jak świadek mówił, że zabójcy przyjechali właśnie takim wozem? Co? Zbieg okoliczności?
Zostawili techników, prostytutkę i jej przyjaciela, mówiąc im, aby chwilę poczekali, po czym weszli za podejrzanym facetem do budynku. Byli pod wrażeniem tego, że w śledztwie pojawił się nagle nowy wątek. Szli za nim aż na drugie piętro. Stanęli osłupieni, widząc, jak mężczyzna zamykał drzwi mieszkania, do których oni zapukali dzisiaj przypadkowo.
- Johnny – odezwała się cicho, odwracając się do niego – a może Bergin też sobie pomylił drzwi mieszkania i przyszedł do tej panienki podobnie jak my dzisiaj. Był pijany, napalony, mogło dojść do jakiegoś nieporozumienia…
- I stało się – dokończył Johnny, nie dowierzając w to wszystko. – To ma sens.
Zapukali raz jeszcze do drzwi. Otworzył im mężczyzna, który przed chwilą wszedł do mieszkania. Kiedy mu oznajmili, że są z policji, nie chciał ich wpuścić. Johnny pchnął lekko drzwi i weszli do środka, znajdując się w  niewielkim salonie. Po lewej stronie było wejście do kuchni, gdzie stała kobieta, z którą wcześniej rozmawiali.
- Ale o co chodzi? – oburzył się. – Co się dzieje?
- Poznajesz tego mężczyznę, tak? – rzekła Jessica do dziewczyny, pokazując jej raz jeszcze zdjęcie denata. Kobieta weszła powoli do salonu. Na jej twarzy malował się strach oraz smutek.
- Nie, nie poznajemy – odezwał się szybko jasnowłosy. – To jakaś bzdura!
- Dlaczego nas okłamałaś? – zwróciła się do niej bezpośrednio, nie zwracając uwagi na chłopaka, który chciał za wszelką cenę bronić dziewczyny.
- Ten mężczyzna został zabity w tym budynku – oznajmił im stanowczo Johnny. – Nawet jak zmyliście ślady krwi, nasi technicy je znajdą. Powiedzcie w końcu prawdę. 
- Ale co mamy powiedzieć? Jaką…
- Braciszku, uspokój się – przerwała mu  dziewczyna.
- Juliette…
- Nie rozumiesz? – Spojrzała na niego rozpaczliwie. – I tak dojdą… do prawdy.
- Jak to się stało? – spytała ją Jessica.
- Tamtego wieczora byłam sama w domu, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi – mówiła. – Myślałam, że to James, dlatego nawet nie sprawdzałam i otworzyłam. Stał ten mężczyzna ze zdjęcia – jęknęła, a po jej policzkach popłynęły łzy. – Strasznie pachniało od niego alkoholem, wtargnął do mieszkania i się rzucił na mnie. Rozumie pani, ja nie wiem, co się stało. On mnie zaciągnął do kuchni, tam złapałam za nóż.
- On chciał ją zgwałcić, nie rozumiecie tego? – oburzył się jej brat.
- Dlaczego nie powiadomiliście o tym policji? – zapytała zdziwiona Jessica.
- To wszystko moja wina – bronił ją dalej. – To ja wszystko wymyśliłem. Błagam, zostawcie ją, proszę was, to nie ona jest winna.
- Dobrze, w takim razie pojedziemy na komendę i wyjaśnimy sobie wszystko. Proszę się ubrać – zwróciła się do kobiety.
Juliette pokręciła głową i posłusznie poszła do swojego pokoju, który znajdował się po prawej stronie. Johnny westchnął, nie wierząc w to. Jednak wszystko się zgadzało. Był świadek, który ich widział, są dowody, a także zeznania dziewczyny. Mógł ich zrozumieć, że bardzo się bali, dlatego nie poszli na komisariat. Ale takim zachowaniem, policja ciągle miała pod górę.


***


Kiedy byli już na posterunku, zaczęli kończyć pisać raport. Gdy dowiedzieli się całej prawdy i sprawa się rozwiązała, siedzieli w biurze w milczeniu. Johnny zauważył na twarzy Jessici, że także była w ogromnym szoku. Wszystko wskazywało na to, że Juliette Werdnin zostanie oczyszczona z zarzutów, ponieważ działała w obronie własnej. To już od prokuratury będzie zależało, czy wniosą oskarżenie. Jednak dziewczyna wraz z jej bratem odpowiedzą za składanie fałszywych zeznań i za utrudnianie śledztwa. Dostaną pewnie zawieszenie. To samo będzie dotyczyło Fernanda Torresa, który odpowie za groźby i wymuszenia.
Najbardziej Johnny ‘emu było żal żony i córki Marka Bergina. Zostawił je zupełnie same, tak po prostu. Gdyby był lojalny wobec swojej małżonki, nie upiłyby się i nie pojechałby do tej prostytutki. Wróciłby w spokoju do domu po pracy, gdzie jego żona oraz córka na pewno wypatrywali go przez okno, aby zasiądź razem przy stole, delektując się kolacją, i spędziłby ten czas z własną rodziną. A tak, wyszło zupełnie inaczej. Przez tak niefortunną pomyłkę, zapłacił to własnym życiem.
Pozostawił własną żonę, która rozpaczała, kiedy dowiedziała się o jego śmierci. Komisarzowi było głupio, że posądzał ją o to morderstwo. Lecz taką miał pracę, musiał sprawdzić wszystkie dowody dotyczące śledztwa, aby niczego nie pominąć. Osierocił także córkę, która potrzebowała wsparcia obojgu rodziców. Doskonale zdawał sobie sprawę, jak nastolatka teraz mogła przeżywać śmierć taty. Potrzebowała go, a on niespodziewanie zniknął z jej życia. Tak, Johnny bardzo dobrze wiedział, co to za okropne uczucie.
Gdy zakończyli pisać swój protokół, razem poszli go gabinetu Micka Bollinsa, aby oddać mu raport końcowy. Byli bardzo ciekawi, jak ich szef zareaguję na tą sprawę. Zapukali do wielkich dębowy drzwi, a po usłyszeniu słowa „proszę”, weszli do środka.
Ich szef siedział na czarnym, skórzanym fotelu przed dużym, dębowym stołem. Po lewej i prawej stronie stały regały, na których prezentowały się akta oraz dużo zasłużonych medali pana inspektora. Mick Bollins spojrzał na nich z nad akt, które miał na biurku. Przywitali się z szefem i podali mu sporządzony protokół. Stali prosto, cały czas milcząc, kiedy mężczyzna czytał raport ich skończonej sprawy.
- Nie spodziewałem się takiego zakończenia – odezwał się po chwili, zdejmując swoje okulary, które używał do czytania.
- Nas też to bardzo zaskoczyło – rzekł Johnny.
- Tak, czasami takie sprawy się zdarzają – oznajmił, wstając z biurka i podszedł do nich. Johnny i Jessica nie ruszyli się, ciągle stojąc przed szefem prosto. – No nic, sprawa zakończona. Cieszę się, że zajęło to wam tylko trzy dni. Słuchajcie – rzekł po chwili, siadając o kant swojego biurka. – Dawno nie mieliście urlopu, a po ostatnich wydarzeniach doszedłem do wniosku, że przyda wam się odrobina wolnego. Daje wam miesiąc czasu, abyście mogli pobyć z rodziną i przyjaciółmi. Należy wam się to.
- Dziękujemy, szefie – podziękowała z nich dwóch Jessica. 
- Ale z powrotem widzę was w pracy dwudziestego czwartego listopada – powiedział im stanowczym głosem.   
- Tak jest – rzeki wspólnie.


***


Johnny zaoferował się, że podwiezie Jessicę do domu. Jechali całą drogę w milczeniu. Nie wiedział, jak zabrać się do tego, aby z nią porozmawiać na temat ich związku. Zaparkował Passata koło jej bloku, po czym wyłączył silnik. Milczeli. Zobaczył na twarzy Jessici, jakby także z czymś walczyła.
- Johnny, myślałam dużo o nas – odezwała się. Nie mógł uwierzyć, że sama rozpoczęła ten temat. – Chciałabym wiedzieć, na czym stoimy. Dokąd zmierza nasz związek. Mało rozmawiamy o poważnych sprawach, głównie ja. Niby jesteśmy ze sobą, sypiamy razem, a jednak czegoś tu brakuje.
- Ja też dużo rozmyślałem o nas – powiedział jej. – Zastanawiałem się także, do czego zmierzamy. Jest seks, a rozmów brak. Nie wiem o tobie nic oprócz tego, że jesteś wspaniała i, że masz bardzo ciepłe stopy. – Uśmiechnęła się, słysząc jego anegdotkę o jej stopach.
- A ja wiem o tobie, że jak mnie całujesz, to ci dolna warga drży – odpłaciła się, a Johnny zaśmiał się. Nie sądził, że zapamięta taki szczegół. Przez chwilę trwali w kompletniej ciszy. – Musimy to wszystko sobie przemyśleć – oznajmiła.
- Tak, musimy – zgodził się z nią. – Zróbmy sobie przerwę i zastanówmy się, czy jesteśmy gotowi iść dalej, by podwyższyć stopień naszego związku.
Spojrzała na niego z uśmiechem. Zbliżył się do niej na ile mógł, po czym złożył na jej ustach lekki pocałunek na pożegnanie. Otworzyła drzwi i wyszła z samochodu. Nie odpalił jeszcze silnika, wciąż lustrując ją wzrokiem. Gdy była koło klatki, odwróciła się i lekko mu pomachała. Uśmiechnął się, po czym także odwzajemnił gest. Kiedy zniknęła mu z oczu, wyjechał z podjazdu, po czym z piskiem opon wtargnął na jezdnię. 
Pojechał do swojego mieszkania tylko na chwilę, aby wziąć kilka rzeczy na przebranie. Postanowił wprowadzić się na kilka dni do rodzinnego domu, aby zrobić mamie niespodziankę. Chciał także trochę porozmyślać o Jessice, by na spokojnie przeanalizować sobie ich związek. Potrzebowali tej przerwy. Musieli zastanowić się, dokąd zmierzają. Bądź co bądź, bycie razem nie polega tylko na spaniu ze sobą, ale także na porozumieniu się. Będzie tęsknił za jej ciałem, za jej dotykiem, za jej wargami. Jednak musiał się też przekonać, czy będzie tęsknił za jej osobowością.
Kiedy przyjechał do matki, zauważył, że była już jedenasta wieczór. Nie wiedział, czy jego rodzicielka już śpi, dlatego użył swojego klucza, aby wejść do środka. W mieszkaniu panował półmrok oraz cisza. Nawet Nela nie przyszła się przywitać. Coś tu było nie tak. W kuchni nikogo nie było, więc skierował się w stronę salonu, który znajdował się po lewej stronie zaraz koło schodów, które prowadziły na piętro, gdzie znajdował się jego dawny pokój.
Zauważył, że paliło się światło, dlatego wszedł do pomieszczenia. Stanął osłupiały, widząc siedzące na beżowej kanapie dwie sylwetki, które w milczeniu przyglądały mu się z uwagą. Uśmiechnął się na widok swojej siostry, która także była promienna, kiedy go zobaczyła. Kathleen była tak podobna do matki. Ta sama pociągła twarz, brązowe oczy oraz blond włosy. Gdyby ich nie znał, uznałby je za siostry bliźniaczki. Nie wiele myśląc, rzucił torbę na ziemię, podszedł do niej i przytulił ją mocno do siebie.
- Mamo, dlaczego mi to zrobiłaś – oburzył się, gdy tylko uwolnił się z uścisku siostry. Powiedziała mu, że Kathleen pojechała już do Kalifornii, a ona nadzwyczajnej w świecie siedziała u niej w domu.
- Chciałam ci zrobić niespodziankę – odezwała się jego siostra. – Dlatego powiedziałam mamie, aby nic ci nie mówiła, że jestem jeszcze w Nowym Jorku.
- To zrobię herbaty – powiedziała Gabriele do swoich dzieci. – Wiem, że macie sobie dużo do powiedzenia.
Usiadł koło siostry i raz jeszcze przytulił ją do siebie, nie mogąc uwierzyć, że zobaczył swoją młodszą siostrę. Po chwili zaczęli ze sobą rozmawiać. Mówił jej o swojej pracy, a ona opowiadała o swoich studiach i przeżyciach miłosnych.


***


W tym samym czasie, Jessica weszła do swojego mieszkania. Panowała w nim cisza, ponieważ zobaczyła, że jej brat Derek spał jak zabity na jej kanapie w salonie. Miał twardy sen, więc żadne dźwięki już go nie obudzą. Zauważyła na stoliku bałagan. Leżał zamknięty laptop, a wokoło niego były porozwalane kartki, miska po chipsach oraz niedopita herbata. Zaczęła powoli to sprzątać. Nie zasnęłaby, wiedząc, że obok w salonie jest taki bajzel. Na blacie w kuchni zauważyła klucze do mieszkania. Westchnęła ze zrezygnowaniem. Wzięła je i położyła je tam, gdzie powinny były leżeć, czyli w miseczce na komodzie obok drzwi wejściowych. Będzie musiała jutro z bratem na ten temat porozmawiać. Przecież Derek doskonale wiedział, że Jessica nie lubi bałaganu. 
Weszła do swojej sypialni i zamknęła drzwi, aby nie słyszeć w nocy chrapania swojego brata. Zastanawiała się, jak Sara, jego żona, to znosiła. Miała to szczęście, że Johnny nie chrapał i mogła spać koło niego spokojnie. Nie wiedziała czemu, ale brakowało jej jego obecności. Czy to był pierwszy znak, że jednak za nim tęskniła? Jeszcze wczoraj w nocy tu był i kochali się ze sobą. Jednakże musiała przyznać, że ciągle unikała rozmowy na temat swojej rodziny. Johnny czasem wspomniał o swoim ojcu, ponieważ był policjantem. Jessica jednak nie miała nikogo w rodzinie w jej zawodzie. Jej matka pracowała w niewielkim banku, jej młodszy brat uczył w szkole średniej historii, a jej starszy brat, który obecnie spał na kanapie, pracował w firmie marketingowej. Nie sądziła, aby Johnny mógłby się zainteresować takim faktem. Teraz wiedziała, że to jest bardzo ważne, skoro tworzyli związek.
Ta przerwa dobrze im zrobi. Jessica przemyśli wszystko na spokojnie. Jutro postanowiła oznajmić bratu, że pojedzie z nim do Bostonu. Spakowała się szybko, po czym ubrała na siebie luźną kremową, koszulę i weszła do łóżka. Przykryła się kołdrą oraz ułożyła głowę na poduszce, czując w nozdrzach zapach Johnny ‘ego. Nie minęła nawet minuta, jak pogrążyła się we śnie.


~*~


Koniec części drugiej. Ogromnie cieszę się, że już to nastąpiło, bo nie mogę się doczekać  części trzeciej, ostatniej, która moim zdaniem jest o wiele ciekawsza od poprzednich.  Będzie trochę więcej akcji i dużo prywatnych scen z życia komisarzy:) A jak tam koniec tej sprawy? Zaskoczyłam niektórych? 

Aha... i tak ktoś chcę, to może zajrzeć do zakładki  "Personnel". Jak dodałam szablon Shy, naszło mnie na zmianę zdjęć postaci :)

Pozdrawiam:*


10 komentarzy:

  1. Opisy! :)
    No, tej kobiety nie podejrzewałam, ale jakoś mnie też to super nie zaskoczyło, może dlatego, że jakaś taka bardziej sprawozdaniowa była ta część z odnalezieniem sprawcy.
    Za to dużo bardziej podobała mi się część, gdy Johnny pojechał do matki i było ciemno, w kuchni nikogo nie było itd. Zbudowałaś niezłe napięcie wtedy! Już myślałam, że jego matce coś się stało i nici z wakacji, ale nie, uff.
    Swoją drogą: to wszystko? Stwierdzili, że muszą więcej rozmawiać, zgodzili się z tym, a potem uznali, że potrzebują przerwy. Wtf? Ja na miejscu Jessici nie byłabym w stanie niczego przemyśleć, bo wciąż nie było tej rozmowy, wciąż nie wie, na czym stoi! Dopiero po porządnej, szczerej rozmowie mogliby sobie zrobić jakąś przerwę, a tak to... wtf?
    Fajnie dobrałaś brata Jessici w bohaterach, nawet są nieco podobni :)
    Pozdrawiam i czekam na następną część, mam nadzieję, że będzie trzymać w napięciu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wiem, trochę pokręcone z Johnnym i Jessicą. Uważam, że niektórzy policjanci są zbyt zamknięci, jeśli chodzi o prawdziwe związki. Johnny i Jessica są po raz pierwszy w takiej sytuacji, nigdy nie byli w poważnych związkach, dlatego postanowili tak a nie inaczej.
      Miałam dwóch aktorów, co do roli Dereka, oprócz Ryana zastanawiałam się też nad Peterem Facinellem. Ale chyba dobrze trafiłam z Ryanem :)

      Dziękuję za opinię:**
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  2. Wow, nie spodziewałam się takiego zakończenia. Zdecydowanie mnie zaskoczyłaś. W swojej głowie miałam listę podejrzanych, ale tej kobiety na niej nie było. To dobrze, bo świadczy to o tym, że potrafisz tworzyć zaskakujące historie, a nie takie z przewidywalnym zakończeniem.
    Kiedy pisałaś o ciszy w mieszkaniu matki Johnny'ego, byłam pewna, że coś jej się stało. Przed wszystkim podejrzewałam porwanie przez znajomych jakiegoś przestępcy, którego w przeszłości aresztował Johnny. W końcu takie rzeczy często się zdarzają - aresztowani mszczą się za to, że zostali schwytani. Nie spodziewałam się, że główny bohater zostanie tak miło zaskoczony przez swoją siostrę. No cóż, najwyraźniej masz talent do wymyślania nieoczekiwanych zdarzeń.
    Czekam z niecierpliwością na kolejną część, jestem ciekawa, jaką sprawę tym razem rozwiąże Johnny i Jessica. No i oczywiście, czy będą razem, czy jednak uznają, że to co jest między nimi, to nie prawdziwy związek.
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, że zaskoczyłam^^ Czasami w kryminałach zdarzają się nieszczęśliwe wypadki.
      Ach, ten opis w domu nadarzył mi się przypadkowo, nie sądziłam, że wywrze tak ogromne wrażenie i podejrzenia. Ale tak, czasami przestępcy wykorzystują bliskich, aby zemścić się. Coś takiego będzie w trzecim "sezonie" tego opowiadania.

      Dzięki za opinię:*
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  3. Mnie na pewno takiego rozwoju akcji się nie spodziewałam! Już czekam niecierpliwie na trzecią sprawę kryminalną. Przepraszam za krótkość tego komentarza, ale w zasadzie brak mi słów Naprawdę dobre to zakończenie. Mam też pytanie, czy po opublikowaniu tej trzeciej historii będziesz coś pisać? Pytam z ciekawości, bowiem niewątpliwe masz styl i chętnie przeczytałam jakieś twoje kolejne opowiadanie... Masz coś w zanadrzu po tym kryminale z Johnym i Jesicą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zaskoczyłam:) I że spodobało Ci się zakończenie, jest mi miło:)
      Poza Tajemnicą piszę jeszcze dwa blogi: o Astorii Malfoy i Scorpiusie Malfoyu. Nie wiem, czy będę coś pisać jeszcze, jestem w kropce.

      Dzięki za komentarz:*
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  4. Oooch, było więcej opisów ^^. Aż mi się pyśki cieszą z ich powodu, serio ^^. Opisy to jest to, co Ginger Grant najbardziej lubi w opowiadaniach. I muszę przyznać, że wyszły bardzo fajnie.
    Nie spodziewałam się takiego zakończenia tej sprawy. Nie miałam pomysłów, kto mógł być winny w sprawie, ale o tej dziewczynie nawet bym nie pomyślała. Jednak faktycznie mogło tak być, że obcy facet wlazł jej do mieszkania i stało się... Ale poniekąd to okropne, że głupia pomyłka doprowadziła do takiej tragedii.
    Cieszę się, że przybliżasz coraz bardziej prywatne życie Jessiki i Johnny'ego. Sprawy są ciekawe, ale fajnie wiedzieć, że bohaterowie mają też jakieś życie poza pracą. W sumie dobrze, że troszkę od siebie odpoczną, na spokojnie pomyślą o swoim ewentualnym związku. Powinni też zacząć więcej rozmawiać ze sobą. Ogólnie, tę parę uważam za fajne dopełnienie historii ;). A ich spotkania z rodziną fajnie wyszły.
    Och, to czekam na trzecią sprawę ^^. Jestem bardzo ciekawa, co szykujesz na nią.
    Pisałam już, że świetny szablon od C.? xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, wiedziałam, że udobrucham Ginger Grat tym rozdziałem^^ Czułam, że tym razem ucieszysz się z ilością opisów i dziękuję, że się spodobały, bo to mnie nurtowało najbardziej.
      Czasami takie pomyłki są i nie ma sie na to wpływu. Później mówimy sobie, co to by było, gdyby...
      Ta przerwa im dobrze zrobi. Nigdy nie byli w prawdziwych związkach, przez nadmiar pracy, dlatego potrzebują przerwy.
      I tak, mówiłaś, że szablon Shy jest świetny:) Przyłączam się do Twoich słów;)

      Dziękuję za miłą opinię:*
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  5. O rany, ale się działo! :D Uwielbiam ten rozdział. :) I opisy, są cudowne. Wiesz, że uwielbiam fragmenty z życia prywatnego policjantów, prawda? :D Tutaj ich nie zabrakło i jestem z tego powodu przeszczęśliwa. Cieszę się, że wplotłaś postać Kathleen i Dereka :) Wcześniej nie występowali osobiście, a teraz mogłam ich trochę poznać, z czego jestem zadowolona :)
    Już nie mogę się doczekać trzeciej sprawy ;D I mam pytanie: bo w tym blogu pozostała jeszcze tylko jedna sprawa i koniec, na Astorii parę rozdziałów + epilog i dodatki i również koniec... Pozostanie ci sam Scorpius. Czy zamierzasz wtedy założyć jakiegoś nowego bloga czy jeszcze o tym nie myślałaś? :)

    Ściskam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci ślicznie:*
      Cieszę się, że rozdział przypadł Ci do gustu, i że opisy Ci się podobały, bo prawdę mówiąc mam z nimi ogromne problemy (chyba już o tym mówiłam, co nie;) ).
      Prawdę mówiąc, nie wiem, czy założę nowego bloga, mam jeden pomysł, lecz nie wiem, czy on wypali. Muszę jeszcze nad tym pomyśleć, bo jestem w kropce.

      Pozdrawiam serdecznie:**

      Usuń